Co chwilę słyszę, że Bóg kocha grzesznika. Czy to znaczy, że akceptuje i usprawiedliwia grzech? Olga
Olga! Nie tylko ty zadałaś podobne pytanie. Słyszę je często. Nic dziwnego: trwa Rok Miłosierdzia, nieustannie się o tym mówi, a sam papież porusza ten temat bardzo często. To prawda Bóg kocha grzesznika. Ale nie znaczy to wcale, że automatycznie, „w pakiecie”, kocha też grzech, akceptuje go i usprawiedliwia. Nie! My, patrząc na grzesznika, mówimy często: „łajdak”, „idiota”, „karierowicz”, „zdrajca”, „świnia”, a nawet używamy jeszcze mocniejszych wyrażeń. Osądzamy niemiłosiernie, nie pozostawiając na tym człowieku suchej nitki. A Bóg? On, potępiając grzech, nigdy nie przekreśla człowieka! W „Dzienniczku” Jezus mówił siostrze Faustynie: „biedni grzesznicy”. Jezus widzi, że grzech to nic innego jak wielka bieda. Że wszystkie uzależnienia, rozwody, alkoholizm, narkomania to jedno wielkie ludzkie nieszczęście. Że ludzie nie wychodzą z tych sytuacji z uśmiechem na ustach, ale w głębi są rozdarci. Bóg zrobił już wszystko, by takich ludzi uratować. Posłał swojego Syna, by zapłacił za nasze grzechy. On Sam stał się zapłatą. Bóg nieustannie wyciąga ręce do grzesznika, robi wszystko, by zwrócił się on w stronę bezkresnego morza miłosierdzia. Często głoszę konferencje na temat grzechu. Pewnego dnia nie miałem co zrobić ze starszym synem i wziąłem go ze sobą. Miał wtedy 9 lat. „Tato… A co my tu właściwie robimy?”– zapytał. – „Zaraz będę mówił konferencję” – odparłem. „O czym?”. „O grzechu”. A Łukasz szczerze zapytał: „Uczyłeś się?”. Wiesz, co jest najdziwniejsze? Że gdy na podobnych spotkaniach pytam ludzi, jaka była pierwsza reakcja Boga na grzech Adama i Ewy, większość mówi: „Wypędził ich z raju”. Nie! Musieli opuścić raj, bo dotknęli przekleństwa, zasmakowali śmierci, nie posłuchali Boga, ściągając na siebie choroby i śmierć, a królestwo niebieskie wolne jest od tych rzeczy. Tam nie ma śmierci i chorób. Tam Bóg otrze z naszych oczu wszelką łzę. Wiesz, o czym czytamy w pierwszej księdze Biblii? Że tuż po grzechu pierwszych rodziców, gdy nagle spostrzegli, że są nadzy, i zaczęli się tego wstydzić i chować przed Bogiem po krzakach, „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich”. To dopiero gest! Bóg własnoręcznie uszył im ubrania! Był bardzo smutny z powodu grzechu i nieposłuszeństwa, ale nie wyparł się swej miłości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.