Od niedawna mam „uczulenie na ludzi”. Głównie chodzi mi tutaj o gimnazjalistów. Np. jeśli na ławce siedzi kilku gimnazjalistów, a ja tamtą drogą idę np. do sklepu, to wolę iść dłuższą drogą niż przechodzić koło nich. Jeśli już koniecznie muszę przejść, to jestem strasznie spięta. Przypuszczam, że tak mi sie dzieje dlatego, że 2,3 lata temu często mnie wyzywano. Nie wiem już, jak się z tego ''wyleczyć''. Prawie 12-latka
Ważne, że rozumiesz, skąd się to uczulenie bierze- bo Cię wyzywali. A to przecież bardzo przykre. Ale pomyśl o różnych miłych osobach z Twojej klasy. Niedługo i Wy będziecie gimnazjalistami. Ty też. Przecież nie wszyscy są źli i okrutni. Osoby, które Ci dokuczały robiły to z wielkiej głupoty i kompletnie nie zdawali sobie sprawy ze zła, które robili. Oni się z tego śmiali i byli przekonani, że to jest śmieszne nawet dla Ciebie. Wiele razy rozmawiałam z dokuczającymi, wyzywającymi. Byli zdumieni, że ktoś się przejmował, że ciężko to przeżywał. Okres dorastania jest trudny, ale każdy musi przez to przejść. Prawie wszyscy wyrosną na porządnych ludzi. Przebacz im w sercu, współczuj im, że tak głupio się zachowali. Powolutku staraj się chociaż raz przejść odważnie obok gimnazjalistów. Może być ciężko, bo Twój strach mogą wyczuć. Ale postaraj się być dobrą aktorką. Nic Ci nie zrobią. A jeśli nawet coś głupiego powiedzą, to zapewniam Cię, że wcale tak nie myślą, są raczej przekonani, że oni tak muszą, że to ich taki jakby obowiązek. Może podczas mijania gimnazjalistów skup się na jakiejś czynności- na przykład wycieraj rękaw chusteczką, że niby coś się pobrudziło, spoglądaj na zegarek. Możesz niby czegoś szukać w reklamówce, kombinuj.
Zadaj pytanie: