Moja przyjaciółka chodzi do Kościoła „w kratkę". Twierdzi, iż nie odczuwa potrzeby uczestniczenia we Mszy Świętej, a chodzi tylko po to, by sprawić mi przyjemność (wiem, że nie o to chodzi, ale czy to już jakiś postęp?) Nie jestem pewna, co robić. Czy dalej namawiać ją na msze i nabożeństwa z nadzieją, że dostrzeże w tym sens, czy stwierdzić, że to jej życie, jej wybór, nie chce to nie, droga wolna? Na razie nieustająco się za nią modlę. 15-latka
Jesteś fantastyczną przyjaciółką, módl się za nią dalej. Zapraszaj ją na msze, ale nigdy z przyganą, tylko tak, jakbyś się z nią dzieliła swoją radością, swoim skarbem. Podkreślaj, że szanujesz jej wolny wybór, ale ponieważ tak Ci zależy na niej, to chcesz się swoim skarbem wiary dzielić. Pokazuj jej ciekawe artykuły, strony internetowe, ale nie namawiaj. Niezwykle ważne jest świadectwo życia, które dajesz. Niech przyjaciółka widzi, jak Ty żyjesz wiarą, jakie to źródło radości, jak różnisz się od niektórych narzekających, obgadujących itd. Jeżeli teraz chodzi z przyjaźni do Ciebie, to już jest sukces.
Zadaj pytanie: