Hau, Przyjaciele!
Michasia przyniosła wczoraj mnóstwo liści i prosiła, by Paulina pomogła jej wybrać najpiękniejsze do suszenia, by pomogła oznaczyć, podpisać i przygotować album do konkursu. Nie rozumiem, jak można się aż tak zachwycać zwyczajnymi liśćmi. Najlepsze są te oznaczone przez psy, a kolory i kształty to przecież sprawa drugorzędna. Gdy dziewczyny wyrzucały niepotrzebne im liście przez otwarte okno, byłam oburzona, bo zostawiły te najnudniejsze. Wybiegłam więc do ogrodu, by tam pobuszować. Gdy wróciłam po godzinie, a one zamiast pracować nad albumem rozmawiały z wielkim zapałem o obgadywaniu. Bo to podobno jakaś straszna plaga wśród dziewczyn. Np. stoją w grupce i krytykują nieobecne koleżanki. Jeśli jedna odejdzie, to zaraz na jej temat padną złośliwości. Podobno w piątek, gdy Michasia wracała z różańca, to suchej nitki nie zostawiły na nieobecnych. No i teraz Paulina pocieszała Michasię, która czuje się z tym podle, gdyż nie miała odwagi, by zaprotestować. Ustaliły, jakimi zdaniami można w przyszłości uciąć takie rozmowy. Biedni ludzie, u na tego nie ma. Machasz ogonem na znak sympatii lub warczysz, gdy ktoś ci nie odpowiada. Bez cienia fałszu. Cześć. Astra