Odechciewa mi się wszystkiego, jestem bowiem zdołowana moją straszną klasą. Trafiłam fatalnie, ale nie zmieniłam szkoły, bo jest dobra, ma dobrych nauczycieli. Ale w tym roku mam wrażenie, że przez układy w klasie tracę najpiękniejsze lata mojego życia! Co z tego, że mam kochającą się liczną rodzinę, przyjaciół spoza klasy, jeśli codziennie przez tyle godzin przebywam w takim okropnym środowisku zazdrości, zawiści, plotkarstwa, intryg itd. Gimnazjalistka, kl. III
Bywa, zdarza się okropna klasa. Ale pomyśl logicznie, jaki sens w tym, by nad tym rozpaczać. Żaden. Mało tego, Twój smutek w niczym Ci nie pomaga, za to rodzi mnóstwo nowych problemów. A teraz jest Ci to kompletnie niepotrzebne. Podejrzewam, że za okropnym zachowaniem Twoich rówieśników kryją się różne rodzinne tragedie i problemy- rozwody, kłótnie, nałogi w rodzinie. W szkole odreagowują stresy. Jest taka piękna modlitwa- przeszłość oddaję Bożemu Miłosierdziu, przyszłość- Bożej Opatrzności, a teraźniejszość- Bożej Miłości. No więc zostaw już tę przeszłość, miej marzenia o przyszłości, a żyj chwilą, ucz się cieszyć z każdego drobiazgu. A teraźniejszość to też obowiązek nauki. Poza tym Twoje życie ma mnóstwo plusów! Czy Ty za plusy Bogu dziękujesz? Czy Ty wiesz, jakie straszne bywają rodziny? Rodzina to Twój największy skarb. Innym są przyjaciele. Doceń to. Policz miesiące, które spędzisz jeszcze w klasie. Jest ich mało, jeśli odliczysz wszystkie wolne. A najlepiej spojrzyj innym okiem na poranionych przez życie rówieśników nakładających w klasie maski szyderstwa czy cynizmu. A może Twoje obecne rozchwianie to ukryte lenistwo? Bo przecież trzeba zacisnąć zęby i po prostu uczyć się. Najlepsze lata dopiero przed Tobą. Zresztą, od dzieciństwa po późną starość można przeżywać „najlepsze lata”, to zależy od naszego usposobienia i nastawienia.
Zadaj pytanie: