Hau, Przyjaciele!
Dzisiaj obiad gotuje Paulina, kolację przygotuje Kuba. To ma być pożegnanie wakacji. A ja chyba schowam się w piwnicy, jeśli będzie nadal tak gorąco. Zresztą, z powodu upałów menu ustalono lekkie, co mi tak do końca nie odpowiada. Rano pojechaliśmy rowerami nad wodę, by jeszcze popływać w ostatni wakacyjny poranek. Paulina wsadziła mnie do kosza i nakazała siedzieć cierpliwie na brzegu pławniowickiego jeziora. Obiecała, że potem pójdzie ze mną poza teren kąpieliska, bym i ja się ochłodziła. Najdziwniejsze było to, że co chwilę podjeżdżali do plaży kolejni znajomi . Musiałam pilnować chyba 14 rowerów, a może nawet więcej, do tego plecaki, a przecież w każdym komórka. Za taką ochronę powinni mi kupić niezłe jedzonko. Niestety, dziewczyny jadły tylko lody, ale dobre i to- każda mi trochę dała. W drogę powrotną ruszyliśmy przed 15, by zdążyć podać obiad. A pod wieczór, gdy Kuba zajął się grillem, Paulina i Jadzia bardzo poważnie rozmawiały o zbliżającym się roku szkolnym. Nie tylko będzie walka z plotkowaniem, obgadywaniem, to jeszcze będzie wiele radości i śmiechu, bo prawdziwy chrześcijanin ma być wesoły. To efekt wsłuchiwania się w nauczanie papieża Franciszka. Wobec takich postanowień nie mogę się doczekać rozpoczęcia roku szkolnego, najweselszego odkąd żyję. Cześć Astra