Niezbyt chętnie wyjechałam na oazę. Wiele osób mnie namawiało, ale ja nie byłam do tego przekonana. A teraz nie mogę dojść do siebie po wszystkim, co tam przeżyłam. Słyszałam wiele entuzjastycznych relacji, ale nie podejrzewałam, że poznam tylu tak wspaniałych ludzi, że przeżyję tyle pięknych chwil. Po powrocie nie potrafię dojść do siebie i bardzo tęsknię do ludzi, do atmosfery, do wszystkiego. Łzy same lecą. Oazowiczka
Mam dla Ciebie pełne zrozumienie. No i jedną radę. Jak się już wypłaczesz, to zacznij Panu Bogu dziękować, że przeżyłaś tak piękny czas, że poznałaś tak wartościowych ludzi. Wiele osób narzeka na wakacje, a Ty miałaś święty i dobry czas oazy. Pisz z nowymi przyjaciółmi, módl się za nich i dziękuj Bogu. Oaza to jak wejście z Jezusem na górę Tabor. Apostołowie też nie chcieli wracać do domów. Ale trzeba. Takie jest życie. Dopiero kolejne dni, tygodnie, miesiące pokażą, jakie przywiozłaś z wakacyjnych rekolekcji „owoce”. W przyszłym roku Ty zachęć kogoś, kto jest sceptyczny.
Zadaj pytanie: