Hau, Przyjaciele!
Myślałam, że to będzie leniwy piątek, że powoli rodzina będzie wracała, jadła, częstowała wiernego psa. A tu kolejno każdy wpadał, nie rozsiadał się, tylko odbierał SMS y od Pani. „Wyniosłem wszystkie kurtki z przedpokoju, podłoga lśni”- meldował Kuba. „Dywan już czyściutki, meble błyszczą, obrus rozłożyłam” - informowała Paulina. Zanim zrozumiałam powód takiego zamieszania, rodzice wpadli, zjedli i ogarniali kolejne pomieszczenia. Kuba wyszedł na kolędę, ale zawołał wesoło: „wnet u was będziemy, proszę od solidny poczęstunek dla ministrantów.” No, już wiem, że dzisiaj odwiedzi nas ksiądz po kolędzie. Poszłam posprzątać mój kocyk, czyli wywlokłam go na środek pokoju, rozsypując przy okazji ostatnio tam zgromadzone skarby. Pani tylko się roześmiała, pomogła mi, ale „skarby” wyrzuciła. A co tam, już wieczorem postaram się coś przywlec do domu. Wtem rozległ się dźwięk dzwonka i usłyszeliśmy mocne głosy Kuby, Łukasza oraz jakiegoś malucha, dumnego, że chodzi z najstarszymi ministrantami śpiewające „dzisiaj w Betlejem”. Potem wkroczył ksiądz Wojtek. Było mi miło, że nikt mnie nie zamknął, ale z rozmowy mało zrozumiałam. Chociaż tak, był pewien zgrzyt, bo Paulina zaczęła z entuzjazmem opowiadać o planowanej sesji o soli, a ksiądz powiedział, że pogadają za dwa tygodnie, gdy skończy kolędowanie. I już zaczął o czymś rozmawiać z rodzicami. Gdy wizyta się skończyła, Pani spojrzała na Paulinę i zwróciła jej uwagę, że nie tylko jej sprawy są ważne, że cieszy ją entuzjazm córki, ale życie parafii to nie tylko dzieci młodzież. Oj, coś mi się wydaje, że córka nie została przekonana. Nie podjęła dyskusji, ale mową ciała pokazała, że ma zupełnie inne zdanie. Rozchmurzyła się późnym wieczorem, gdy Kuba wrócił i przekazał siostrze słowa uznania i podziękowania od księdza. Ułożyłyśmy się wygodnie na tapczanie i jedna zaczęła drzemkę, druga czytanie lektury. Cześć, Astra