O życiu za klauzurą, paznokciach św. Teresy, jej problemach z brakiem cementu oraz o tym, skąd wziął się Pan Bóg, rozmawiali z karmelitankami mali oazowicze z Bornego Sulinowa. W ostatni dzień Adwentu dzieci przyniosły do Karmelu świąteczne życzenia i całą masę pytań.
Najmłodszym parafianom z Bornego Sulinowa w tegorocznych przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia pomagała św. Teresa. Po ostatnich roratach wybrali się do Karmelu, żeby podzielić się z siostrami tym, czego zdążyli się dowiedzieć o świętej z Avila.
- Dzieci były zachwycone spotkaniem z siostrami. Miały okazję zobaczyć kaplicę, furtę, pozwiedzać klasztor no i najważniejsze spotkać się w rozmównicy z siostrami. Najpierw opowiedziały siostrom o tym, czego dowiedziały się podczas rorat o życiu św. Teresy - opowiada ks. Sebastian Przybyła, moderator bornańskiej oazy.
Największe wrażenie na dzieciach zrobiło oddanie świętej Bogu i jej determinacja w dążeniu do celu. Z zapałem opowiadały o tym karmelitankom.
- Święta Teresa bardzo chciała zostać świętą, a nawet próbowała zostać męczennicą, ale jej się nie udało. Chciała iść bardzo do nieba i wraz z bratem uciekła z domu i chciała dostać się do miasta, by jej odcięli głowę, by mogła od razu wstąpić do nieba. Ale jej wujek Franciszek zatrzymał ich i zaprowadził ich do domu, do rodziców, którzy bardzo się o nich martwili, że zniknęli. Później próbowała zostać pustelnicą i chciała zbudować swój klasztor, ale nie udawało jej się, bo nie miała cementu. Zaczęła czytać książki o królewnach i rycerzach i powoli zaczęła oddalać się od Pana Boga. I więcej czasu poświęcała sobie, potrafiła nawet pół dnia czesać włosy i piłować paznokcie. I pamiętam jeszcze o św. Janie, który też chciał być jak św. Teresa. Patrzył jak św. Teresa buduje swoje klasztory dla sióstr i też chciał zbudować klasztory dla mężczyzn, czyli karmelitów - mówi z przejęciem Kamil Klekotta.
Był czas na pytania i na świąteczne życzenia Dagmara Pawlik - I zbudowała 40 klasztorów! - dopowiada jego młodszy brat Gracjan, z emocji wyolbrzymiając nieco dokonania świętej.
Wizyta w Karmelu to dla dzieci wielkie przeżycie. Chociaż mieszkają z siostrami po sąsiedzku, niecodziennie udaje się przecież spotkać z żyjącymi za klauzurą zakonnicami. Także karmelitankom wizyta dzieci sprawiła wielką radość.
- Były bardzo szczęśliwe i zdziwione, że wiemy tak bardzo dużo o św. Teresie. Ale myślę, że zrobiliśmy na nich pozytywne wrażenie i nie żałują, że je odwiedziliśmy i przy okazji mogliśmy wszyscy zobaczyć, jak tak naprawdę one wyglądają, i dowiedzieć się, jak wygląda i z czego się składa habit sióstr - mówi Zuzanna Idziak.
Maluchy przygotowały dla zakonnic życzenia na nadchodzące święta i na dobre przeżycie Roku Życia Konsekrowanego, a także… całą masę pytań. Nie tylko życie za klauzurą budziło duże zainteresowanie.
- Pytanie, które rozłożyło siostry na łopatki brzmiało: skąd wziął się Pan Bóg. Siostry skromnie musiały przyznać, że nie wiedzą, ale kiedy tylko się z Nim spotkają, to od razu zapytają - przyznaje z uśmiechem ks. Sebastian.
W borneńskim Karmelu mieszka 16 sióstr. Cztery z nich: s. Katarzyna, s. Barbara, s. Elżbieta i s. Miriam spotkały się z dziećmi.
- Siostry mają gości tylko raz w miesiącu, bo więcej im na to czas nie pozwala. A w Adwencie w ogóle gości nie przyjmują. Tylko my byliśmy taką wyjątkową grupą, bo chcieliśmy opowiedzieć im o św. Teresie i się zgodziły - dodają z zadowoleniem mali oazowicze.
- Dla dzieci to było naprawdę wielkie wydarzenie. Nie mogły się doczekać wizyty w Karmelu, bo chociaż siostry to ich sąsiadki, w zakonie dzieciaki były po raz pierwszy w życiu. Siostry nie często przyjmują gości, ale dla nich zrobiły wyjątek - mówi ks. Sebastian. - A swoją wiedzą o św. Teresie i bezpośredniością zadawania pytań maluchy podbiły serca karmelitanek - dodaje duszpasterz.