Już koniec listopada, a ja nie jestem z siebie zadowolona. Owszem, mam piękne oceny, ale nie jestem w tym roku najlepsza w klasie, chociaż się bardzo staram. Moje życie to nauka i tylko nauka. Mowy nie ma o pomaganiu w domu, chociaż mama jęczy, że wszystko na jej głowie. Nie daję rady na cokolwiek oprócz zadań i nauki. Muszę się dostać na studia, za 1,5 roku matura. Obiecałam sobie we wrześniu, że schudnę przynajmniej 5 kilogramów do świąt. No i też się nie udało, waga stoi, a ja się denerwuję, wściekam, płaczę. Co robić, by swoje plany zrealizować? Licealistka
Planów nie realizuj, tylko dokonaj ich mądrej korekty. Zarówno sprawa nadmiaru nauki jak i głodzenia się wiąże się z 5 przykazaniem. Bo zdrowie jest darem, nie wolno go niszczyć. A takie niepotrzebne odchudzanie jest złe. Nadmierna nauka jest zła, robienie
bożka z ocen też jest złe. Bardzo Cię proszę, byś dla własnego dobra odpuściła sobie trochę. Na studia i tak się dostaniesz. A jeśli nie zrobisz sobie trochę luzu, to wpadniesz w nerwicę, a od niej krok do stanów depresyjnych. Ile ja takich rozpaczliwych listów czytałam.
Naucz się prostego zdania: Ja nie muszę. Uwierz mi, że nie musisz byc najlepsza. Bez tego 1 miejsca i tak jesteś wspaniałą dziewczyną. Równie ważne jak oceny jest życie. Uwierz mi. Czyli warto spotykać się czasami z ludźmi, warto pogadac z rodziną, warto pomóc mamie.
Uważaj na anoreksję. Jesteś szczupła, nie wolno się głodzić. Módl się mocno, mocno, mocno, byś pokochała siebie taką, jaką Cię Pan Bóg stworzył.
Zadaj pytanie: