Przyszła do nas sąsiadka, opowiadała o bijącym mężu, nie wytrzymałam, wyraziłam bardzo ostrą opinię na jego temat. Byłam cała roztrzęsiona, bo to jest straszne, poza tym, ja też jako dziecko zaznałam przemocy w rodzinie, ojciec mnie wyzywał, krzyczał, że jestem zero. Ale wieczorem naszły mnie wątpliwości, czy miałam prawo tak o nim mówić, czy ona go nie odgadywała? Ja nie chcę grzeszyć, grzech to największa tragedia, może nie powinnam z tą sąsiadką rozmawiać?. Nastolatka
Ja też jestem uczulona na przemoc w rodzinie. To były emocje, to był pomysł, potem się z niego wycofałaś. Bijący mąż to fakt, więc jeśli żona o tym mówi, to męża nie obgaduje, tylko podaje fakty. Twoje skrupuły mogą mieć początek właśnie w przemocy w latach dzieciństwa. Bo niby wiedziałaś, że ojciec nie ma racji, że Cię krzywdzi, a jednak
gdzieś tam zasiał ziarenko, że jesteś "zero" i Ty to wchłonęłaś i stąd chyba teraz takie lęki, że robisz coś złego. Przecież człowiek jest grzeszny! Nie da się nie grzeszyć. Trzeba nad sobą pracować, ale też w pokorze przyjąć swoją słabość i nie załamywać się. Napisałaś, że grzech to największa tragedia człowieka. Sądzę, że to było napisane w znaczeniu ogólnym. Bo gdyby to brać dosłownie, to wszyscy mamy tragiczne życie, gdyż wszyscy jesteśmy grzeszni. Osoby święte nie są bezgrzeszne. Bez grzechu była tylko Matka Boża. Nikt więcej! Dlatego pracując nad sobą nie myśl, że wyrzucisz grzech w 100%. Byłoby głupotą unikać ludzi. Masz żyć w świecie i cieszyć się życiem. Grzechu nie trzeba się bać. Próbować go unikać, ale ze świadomością, że w pełni się nie da.
Zadaj pytanie: