Hau Przyjaciele!
Paulina wróciła dzisiaj ze szkoły tak skrzywiona, że aż żal mi jej było. Wyszła ze mną na krótki spacer, ale ciągle miała łzy w oczach, trzęsła się z zimna, czy ze smutku, nie wiem. Najgorsze, że nie chciała nic jeść, więc i ja miałam post aż do przyjścia Kuby. Jemu bez względu na sytuację apetyt zawsze dopisuje, a do tego jest hojny i chętny do dzielenia się obiadem. No, ale Pauliny było mi żal. Leżała skulona na tapczanie, twarz tak ukryła, że nie mogłam jej polizać. Ale próbowałam gorliwie i natrętnie, że wreszcie podniosła głowę i nawet się uśmiechnęła. Przytuliła mnie i powiedziała tyle miłych słow. Jestem podobno jej najlepszą przyjaciółką, tylko na mnie może liczyć, nigdy jej nie zdradziłam i nie obgadałam. Dopiero po dłuższej chwili wielkiego samozadowolenia dotarło do mnie, że przyjaciółki pewnie Paulinę obgadały, zdradziły, zachowały się podle. No i wtedy zdobyłam się na wielki czyn- poszłam do kuchni, wytrwale skrobałam jedną z szafek, a gdy się otworzyła, ostrożnie wyjęłam batonik i zaniosłam mojej biednej przyjaciółce. Efekt był piorunujący. Pola się roześmiała, kazała mi pokazać, skąd to ukradłam, a potem gratulowała zręczności. Pytała, czy w chwilach stresu podkradam coś słodkiego dla siebie, ale jej nie powiedziałam. Przyjaźń wcale nie polega na tym, by sobie wyjawiać wszystkie sekrety. Cześć, Astra