Przez jakiś czas się cięłam. To już przeszłość. Pomógł mi mój przyjaciel. Dużo mnie w tym wspierał i ze mną rozmawiał, ale potem namówił mnie na wizytę u psychologa. Byłam tylko raz, bo potem już nie chciałam, ale cały czas rozmawiałam z tym kolegą o swoich problemach. Ale już wtedy nie potrzebowałam wyżywać się na sobie z żyletką w ręku. Po prostu wszystkie emocje ze mnie 'spływały' gdy z nim rozmawiałam. Teraz już wyjechał za granicę, więc go nie mam, ale pozbyłam się tego męczącego nawyku. Zostały tylko malutkie blizny. Doświadczona
Specjalnie dla młodszych i męczących się z problemem koleżanek Doświadczona napisała ten list. Podana jest tu bardzo ważna sprawa- że z tym problemem nie trzeba się zmagać samemu. Specjalista, przyjaciele, rodzice. Sami decydujecie, kogo prosić o pomoc. Bardzo wielu długo ukrywa problem przed rodzicami. Niepotrzebnie. Wszystkie piszące do mnie osoby podkreślały, że gdy wreszcie rodzice się dowiadują, to podjęte przez nich działania pomagają. Nie należy się bać, tylko prosić o pomoc, zrzucić z siebie ciężar/. :
Zadaj pytanie: