Zrozumiałam, że chciałam leczyć samotność obecnością ludzi. A wewnątrz i tak pozostaje pustka, bo nie ufam sobie, bo mam się za nic! To był mój największy problem: jedyną osobą, która mnie ograniczała i nie dała mi nigdy szansy, byłam ja sama. Zrozumiałam, że ode mnie zależy to, jak ułoży się moje życie. Jeżeli moje myśli będą piękne, jeśli będę właśnie tak postrzegała rzeczywistość, taka ona będzie. A wiem na pewno, że chcę żyć pięknie!! Chcę żyć z honorem, z pięknem, budzić się i dziękować, że żyję, że jest kolejny poranek, bo jest to cud każdego kolejnego dnia, tygodnia, miesiąca, roku!
Zrozumiałam, że muszę marzyć, marzyć odpowiedzialnie, wierzyć, że to, czego pragnę, ma jak największą szansę na ziszczenie. Mam dość rzeczy, wykreowanych w mojej własnej głowie, które unieszczęśliwiały mnie tak doskonale, że ciągle byłam smutna i negatywnie nastawiona do wszystkiego, Wiem, że muszę się na nowo uczyć wielu rzeczy, przede wszystkim kontaktów z ludźmi; bo taka jest prawda, że uzależniam się od przyjaciół, a kiedy np. zdawkowo odpiszą mi na wiadomość, albo nie przytakują na moje pomysły, wyobrażam sobie, że coś jest nie tak, że pewnie już się obrazili, że coś musiałam zrobić nie tak.. A tymczasem, zauważyłam, że zaczynam ich traktować w sposób, jaki robię to z sobą- podejrzewam o najgorsze!
Zadaj pytanie: