Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. (Łk 9,28b-36 )
Kiedy myślę o Przemienieniu z Ewangelii św. Łukasza, nie mogę oderwać się od pewnego wydarzenia. Był czerwiec 2011 r. Piękne lato. Mój tata umierał w domu po długiej i ciężkiej chorobie. Unieruchomiony w łóżku prosił, by ustawić je przodem do okna. Stąd, z 10 piętra, miał widok tylko na niebo. Tata był dziennikarzem, krytykiem filmowym. Tym żył. Kiedy opowiadałam w domu o ojcu Pio, o cudach, o uzdrowieniach wokół sparaliżowanej Cateriny, pytał: „Joasia, ty w to wierzysz? Przecież to jest jak z filmu”. Tata przez długie lata nie przystępował do komunii. Nie spowiadał się. Kiedy dwa tygodnie przed śmiercią połamał sobie rękę, przed operacją wyspowiadał się. Pamiętam, jak potem mnie przywitał: „Joasiu, Bóg przyszedł do mnie sam, bo ja nie umiałem”. Cieszyłam się. Może Pan Bóg, w nagrodę za 30 lat upartej modlitwy, pozwolił mi patrzeć na… cud przemienienia taty. Był piątek. Przyjechałam do domu z księdzem, z Panem Jezusem. Tata nie mógł już jeść, z trudem przełykał. Ksiądz podał mi łyżeczkę z wodą, położył na niej kawałek świętej Hostii. „Daj tacie sama Pana Jezusa” – powiedział. Trzęsła mi się ręka. Tata otworzył usta. Uśmiechnął się. I po chwili ciszy zaczął mówić. Ale nie do nas. Rozmawiał na głos z Bogiem. Jakby nas nie było. Chciałam wyjść, ale kapłan zatrzymał mnie. Tata miał otwarte oczy. Po policzkach spływały mu łzy. Nie zapomnę jego pięknej, jasnej twarzy, takiej przemienionej. Tata mówił tak, jakby na Kogoś patrzył. Mówił z głębi serca, całe życie kładł na dłoni. Czułam, że Pan Bóg słucha tatę. Czuliśmy, że jest obok. Że przemienia w tej chwili całe życie taty. I zrozumiałam, że tata całe życie Go szukał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.