Hau, Przyjaciele!
Biegam po piętrach, poskramiam chęć do szczekania, wpycham się do cudzego mieszkania, truchleję, gdy mała Lolka biegnie w pobliżu ostrych kantów mebli, a jeśli płacze, powstrzymuję się resztką silnej woli przed lizaniem jej. Tak, mamy nowych sąsiadów. Przez kilka dni ekipa remontowa malowała, zmieniała drobiazgi, a potem przyjechały meble, zaś na końcu wnuczka Pani Marii z rodzinką. Musiałam usiąść na moim merdającym ogonie i słuchać całej listy zakazów. Hm, postaram się zapamiętać, ale są granice poskramiania psiej natury. Na szczęście 1,5 roczna Lolka i jej młodsza o rok siostra Zosia mają ogromne poczucie humoru. Starsza jest zachwycona, gdy uda mi się polizać ją w ucho, mała śmieje się na mój widok. Pilnuję Lolki biegającej po ogrodzie, przewracającej się na śniegu, czy machającej łopatą do odśnieżania. Paulina dzisiaj po lekcjach dostała bardzo ważne zadanie – woziła wózek ze śpiącą Zosią wzdłuż Głowackiego. Wędrowałam przy niej dzielnie, obserwowałam, czy nie zbliża się obcy kot lub pies, gotowa do najostrzejszej walki. Po godzinie obu nam było bardzo, bardzo zimno, lecz Zosia spała w najlepsze. Wtedy pani Hania nas wymieniła, a my w ciepłym mieszkaniu bawiłyśmy się z Lolką. Ale jak dziecko trze oczy i płacze bez powodu, to znak, że chce spać. Przyszła więc Pani Maria, zajęła się prawnuczką, zaś ja bez płaczu i bez tarcia oczu spałam w moim koszu prawie do wieczora. No i znowu roznosi mnie energia, lecz od 20.00 mam zakaz szczekania. Cześć. Astra