Jeśli ktoś jeszcze nie wie – David Beckham wciąż gra w piłkę.
Dlaczego może dziwić, że David jeszcze kopie – o tym za chwilę. Najpierw kawał. Kiedyś jedna z czytelniczek przysłała do „Małego Gościa” dowcip o piłkarzach. Jest długi, ale warto doczytać do końca.
Do nieba przychodzą Ronaldo, Zidane i Beckham. Bóg otwiera i uważnie przygląda się zawodnikom.
– Ronaldo, czemu mam cię wpuścić do nieba? – pyta.
– Byłem mistrzem i wicemistrzem świata, trzy razy dostałem Złotą Piłkę i jeden raz w moich rękach lądował Złoty But...
– Dobrze, chodź do nas.
– Zidane, a ciebie dlaczego mam wpuścić do nieba?
– Ja też byłem mistrzem świata, mistrzem europy, dostałem Złotą Piłkę i byłem przykładem dla milionów ludzi.
– Dobrze, możesz wejść.
Przed bramą stał jeszcze Beckham. Bóg spojrzał na niego i pyta:
– A ty, czemu tu stoisz? Po piłkę przyszedłeś?
Niektórzy naprawdę mogli się zdziwić. I nie zaśmiać się z powyższego dowcipu. Przecież David Beckham to legenda angielskiej piłki. Geniusz podania i rzutów wolnych przez sześć lat był kapitanem drużyny narodowej. Był naprawdę świetny… No właśnie, często mówi się o nim „były”, a przecież Beckham gra zawodowo, nie tylko w reklamach. W pewnym momencie swojej kariery coraz częściej zaczął pojawiać się w kolorowych magazynach, billboardach, w telewizyjnych reklamach. I jeszcze jako VIP na wielu wielu przeróżnych imprezach, koncertach… Tak więc David gra w Los Angeles Galaxy. Choć grać by nie musiał (jeśli chodzi o grę jako pracę zarobkową). Bo w 2011 roku zarobił na reklamie aż 13 milionów funtów. To ponad 36 tysięcy funtów dziennie. Do tego za grę w LA Galaxy dostał 6,5 mln dolarów.