Samoloty to bardzo użyteczne maszyny. Mają jednak trochę wad. Potrzebują dużo miejsca do startu i lądowania. Nie potrafią stanąć w powietrzu. Nie mogą zbyt ostro skręcać, a o zawracaniu w miejscu po prostu nie ma mowy. To wszystko potrafi śmigłowiec, nazywany też helikopterem.
Pierwsze... żaby za płoty
Pierwszy projekt śmigłowca powstał wtedy, gdy o samolotach jeszcze nikt nie wiedział. Leonardo da Vinci narysował Helixa – maszynę, która miała wznosić się „wwiercając się” w powietrze (miała coś w rodzaju śruby). Nic jednak nie wiadomo o losach tego pomysłu. Wiadomo za to dobrze, kiedy powstał pierwszy helikopter. W 1862 roku skonstruował go Francuz, Ponton D’Amecourt. Maszyna napędzana była parą, miała dwa śmigła osadzone na jednej osi, kręcące się w przeciwnych kierunkach. I oczywiście nie latała. Była za ciężka. Następny śmigłowiec wybudowali Włosi – niewielkich rozmiarów, bezzałogowy statek powietrzny. Pierwszy „prawdziwy” śmigłowiec powstał jednak we Francji. W 1907 roku Paul Cornu zbudował dwuwirnikowy, napędzany silnikiem spalinowym helikopter. Latał wolno i niezbyt sprawnie, ale jednak latał. Od tego momentu zaczyna się historia prawdziwych śmigłowców. Poprzez konstrukcje argentyńskie z lat dwudziestych ubiegłego wieku, niemieckie maszyny z czasów tuż przed i w czasie II wojny światowej, słynne amerykańskie Hueye z czasów wojny wietnamskiej, aż po dzisiejsze Apache i Mi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.