Skończyła się lekcja wychowawcza. Mariusz wstał i powiedział: – A gdybyśmy tak pieniądze, które mamy na studniówkę, przeznaczyli dla Tomka? W klasie zrobiła się absolutna cisza i... zadzwonił dzwonek.
Godzina wychowawcza
Chodzą do piątej klasy Technikum Mechanicznego w Rudzie Śląskiej. Dwudziestu dwóch chłopaków, tegorocznych maturzystów. Lubią sport i samochody. Zawsze razem, bez podziałów na lepszych i gorszych. – Tacy byli od początku – mówi wychowawczyni, pani Joanna Żebrok. – Chętni do każdej pracy w szkole, nie odmówili nikomu. Zawsze mieli czas, zawsze można było na nich liczyć. – Bardzo chętnie przygotowywali różne akademie – mówi dyrektor szkoły, pan Leszek Krzyżanowski. – I przyznaję, że robili to świetnie. Kiedy po czwartej klasie jeden z nich, Tomek, zachorował na raka, chłopcy dowiedzieli się o tym od razu. Był koniec czerwca, każdy myślał o wakacyjnej przygodzie, a oni wysyłali esemesy, telefonowali, kiedy to tylko było możliwe odwiedzali Tomka w szpitalu, a potem w domu. Tak jest do tej pory. – Drzwi się nie zamykają – mówi mama Tomka. – Byłam bardzo zaskoczona – wspomina wychowawczyni. – Mam z nimi tylko trzy lekcje w tygodniu. Dwie przedmiotowe i jedną godzinę wychowawczą. Tego dnia rozmawiali o studniówce, a na koniec – jak zwykle – o Tomku. – Pytałam – mówi dalej wychowawczyni – kto ostatnio go odwiedzał, jak się Tomek czuje. Nagle Mariusz wstał i powiedział: „A gdybyśmy tak pieniądze, które mamy dać na studniówkę, przeznaczyli dla Tomka?”. W klasie zrobiła się absolutna cisza i dosłownie chwilę później zadzwonił dzwonek. Chłopcy nie wyszli. Zostali na swoich miejscach. – Mariusz, to naprawdę bardzo szczytna propozycja – przerwała ciszę wychowawczyni – ale proszę, żebyście się zastanowili. – Nie musicie odpowiadać za godzinę. Przemyślcie to, przedyskutujcie. A jeśli się zdecydujecie, zwołamy zebranie rodziców i zapytamy o zgodę. To przecież ich pieniądze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.