Tego ranka w Rzymie padał ulewny deszcz. Czternastoletnia Teresa Martin razem z tatą, siostrą Celiną i innymi pielgrzymami czekali na spotkanie z Papieżem. O wpół do ósmej do watykańskiej kaplicy wszedł Leon XIII. Zaczęła się audiencja. Początkowo Papież z każdym chwilę rozmawiał, ale kiedy zauważono, że kolejka topnieje powoli, pielgrzymi mogli już tylko klękać przed Ojcem Świętym.
Ostatnia była Celina. Przed nią stała jej młodsza siostra, Teresa. Tak długo marzyła o tym spotkaniu. Od tego zależała jej przyszłość. Wiedziała, że karmelitanki bez zgody Papieża nie przyjmą jej do klasztoru. Jest za młoda. Była szczęśliwa, gdy z Lisieux, jakby na zamówienie, zorganizowano pielgrzymkę do Rzymu. Teraz była tak blisko. I nagle ten zakaz. – Mów! – zachęciła Teresę Celina i pchnęła siostrę w stronę tronu papieskiego. Teresa, jak wszyscy, uklękła i zamiast ucałować pierścień Ojca Świętego, powiedziała: – Ojcze Święty, proszę o wielką łaskę. – Nie rozumiem – zdziwił się Papież. Po krótkim wyjaśnieniu odpowiedział: – Moje dziecko, zrób, co ci powiedzą przełożeni. Teresa nie rezygnowała tak łatwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.