Jenita Jeyarajah zobaczyła potężną falę tsunami kilka sekund przed katastrofą. Razem z młodszą siostrą zdążyły wdrapać się na betonowy słup. Siostra trzymała w ramionach synka Jenity, kilkumiesięcznego Abilassa. Gdy fala dotarła do ich chaty, słup złamał się niczym zapałka.
Obie kobiety znalazły się pod wodą, podobnie jak dziesiątki tysięcy innych mieszkańców Sri Lanki. W ciągu kilku koszmarnych minut 26 grudnia 2005 roku po domach biedaków, ale też po luksusowych hotelach, świątyniach i mostach zostało wspomnienie. Gdy fala opadła, Jenita wygrzebała się spośród gruzów chaty. Była poturbowana, ale cała. Wkrótce okazało się, że ocalała też, rzucona w koronę drzewa, siostra. Malutki Abilass zniknął bez śladu. Woda wyrwała niemowlę, choć dziewczyna trzymała je ze wszystkich sił. Obie siostry stały pośród strasznie odmienionego nagle krajobrazu i zanosiły się od płaczu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.