We wrześniu zaczęłam naukę w nowej szkole. Mam 16 lat. Poznałam chłopaka, nazywa się Michał. Dobrze mi się z nim gada, lubimy razem spędzać czas. Rodzice powiedzieli, żebym sobie dała spokój, że mam jeszcze czas na miłość. Jestem pewna, że kocham Michała... tylko nie wiem co robić? Licealistka
Droga Licealistko,
Co masz zrobić… Przede wszystkim nie bądź taka pewna, że kochasz. Po czym poznajesz tę miłość? Bo Ci serce bije, gdy widzisz Michała. Bo robi Ci się gorąco. Spać nie możesz, a gdy możesz, śnisz o Michale. Bo doznajesz przyjemnych uczuć. I tak dalej, ale wszystko rozgrywa się w Tobie. Wszystko tak naprawdę dotyczy Ciebie, a nie Michała. Powiesz może: „Jak to, ja chcę być z nim!”. Owszem, ale ze względu na Ciebie. Twoje myśli w istocie nie krążą wokół Michała, tylko wokół twoich przyjemnych uczuć, jakich doznajesz, gdy go widzisz. To nic złego. To znak, że dojrzewasz i budzi się w Tobie kobieta. Ale kiedy ktoś się budzi, to jest zaspany i nie bardzo wie, jak się nazywa. Nie wie, co się dzieje i o co chodzi. Lepiej nie wychodzić prosto z łóżka na ulicę, nawet gdy się spało w ubraniu i w butach. Bo można wtedy wpaść pod samochód, rozdeptać psa, zamiast bułek kupić odkurzacz i jeszcze przepłacić.
Człowiek, żeby działać sensownie, do wszystkiego potrzebuje czasu. Na rozbudzenie się również, a właściwie na rozbudzenie zwłaszcza. Nie bez powodu mówi się: „Co nagle, to po diable”. Diabeł gra głównie na uczuciach. Chce, żeby człowiek wszystkiego, co podpowie mu „serce”, chciał już, natychmiast. Żeby działał zanim się obudzi. A gdy się to stanie, człowiek i tak w końcu się budzi, ale z ręką w… No, w każdym razie nie jest to miłe przebudzenie. Uczucia to rzecz dobra, ale tylko wtedy, gdy człowiek podda je władzy rozumu. Gdy potrafi wziąć się za twarz i nie powiedzieć „kocham”, jeśli dobrze sobie tego nie przemyśli. Już słyszę: „A nad czym tu myśleć, skoro się naprawdę kocha?”. No właśnie nad tym, że dopiero się budzisz i to, co nazywasz miłością, po zupełnym przebudzeniu może się okazać czymś całkiem innym. „Dobrze mi się z nim gada, lubimy razem spędzać czas” – piszesz. To bardzo ładnie, ale gdzie tu miłość?
Miłość poznaje się po tym, że chce się dobra dla drugiej osoby. A „dobrze MI się gada” znaczy tylko tyle, że robisz coś miłego dla siebie. To TOBIE jest przyjemnie. Gdy ludziom jest przyjemnie ze sobą, to jeszcze nie znaczy, że się kochają. Jemu może być przyjemnie ze sobą samym w twoim towarzystwie. I Tobie podobnie. Nie twierdzę, że to coś złego. Tylko na razie powinno na tym się skończyć – na sympatycznym pogadaniu. I nie nadużywaniu wielkich słów. A już zwłaszcza „kocham”, bo kiedy przyjdzie prawdziwa miłość, twoje „kocham” będzie już mocno nieświeże.
Ale pal sześć słowo. Gorzej, że za pochopnie wypowiedzianymi słowami idą zwykle pochopne czyny – i to jest największe niebezpieczeństwo wieku „przebudzenia”. Twojego wieku. Zwłaszcza dziś, gdy źli ludzie podsuwają zbyt młodym ludziom zbyt dorosłe treści i mówią: „Bierzcie, jesteście dorośli”. Nie, droga Licealistko, nie jesteście. Masz 16 lat. W tym wieku chce się jeszcze mieć osiemnaście, a to najlepszy dowód, że się jeszcze do osiemnastki nie dorosło. Ale nie ma powodu dorastać, bo każdy wiek jest najlepszy… jak na swój wiek. Szesnastolatka może lubić kolegów, ale nie kochać. A jak naprawdę kocha, to poczeka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.