To był dziwny wyścig. Bez kibiców i bez fanfar na mecie.A w drodze powrotnej na słabszych czekała śmierć.
Lodowaty wiatr szarpał fl agą, wystającą z namiotu postawionego na biegunie południowym. „Wielki Boże! Jakie to straszne miejsce. I tym straszniejsze, żeśmy tego dokonali bez nagrody pierwszeństwa” – zapisał w swoim dzienniku Robert Falcon Scott. Problem polegał na tym, że Scott dowodził wyprawą brytyjską, a flaga była norweska. Zatknął ją tam Roald Amundsen. Norweg dotarł tam z czterema towarzyszami 14 grudnia 1911 roku. Miesiąc przed Brytyjczykami. Na początku XX wieku niewiele było już „białych plam” na mapie Ziemi. Jednak dwie z tych nielicznych, które pozostały, były bardzo duże i najdosłowniej białe – oba bieguny. Nic dziwnego, że coraz więcej śmiałków chciało postawić swoją stopę na tych najbardziej niegościnnych miejscach planety.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.