Gdy ministrant nie może służyć do Mszy, ktoś musi go zastąpić. Gdy Buks nie może napisać tekstu do „Małego Gościa”, to też ktoś go musi zastąpić – i ja to właśnie robię. Ja, czyli, powiedzmy, Wicebuks. Taki Buks zastępczy, awaryjny. Mogę być zastępcą Buksa, bo też mam niezłe doświadczenie z frontu ministranckiego. A na froncie, jak to na froncie – bywa groźnie. Również na kolędzie, bo wielokrotnie na nią chodziłem. Pamiętam, kiedyś pośpiewaliśmy z kolegą w jakimś domu, a potem ja wyszedłem na zewnątrz, żeby ksiądz nie pobłądził. No i chodzę koło furtki w tę i we w tę taki strojny. Bo myśmy wtedy mieli specjalne stroje kolędowe – na zwykły strój, czyli komżę, czerwony kołnierz i takąż „kieckę” (czyli sutankę czy jak to tam jeszcze nazywają) zakładaliśmy długie czarne peleryny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.