Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Mt 17,1-9
Pogoda w górach była paskudna. W powietrzu wisiał deszcz. Siedziałem z kolegą na wierzchołku Skrajnego Granata, na wysokości ponad dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Gapiliśmy się, jak wiatr przewala chmury przez grań. – Wacek, może zaczniemy schodzić? Zaraz nas zleje – zaproponowałem po dwudziestu minutach. – Jeszcze chwila – usłyszałem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.