To było 5 lipca ubiegłego roku. Wyszedłem w nocy do toalety, a tam, nie wiem dlaczego, upadłem. Rozbiłem głowę. Miałem pękniętą czaszkę, chrząstki nosowe i powstał krwiak na mózgu. Wylądowałem w szpitalu.
Zrobiono mi serię badań. Karmiono lekami przeciwbólowymi. Po tygodniu wróciłem do domu i zaczęła mnie mocno boleć głowa. Lekarz przepisał mi bardzo silne środki uśmierzające ból, ale w nocy obudziłem się z bardzo silnym przekonaniem, że powinienem poprosić o sakrament namaszczenia chorych. Wstałem, otworzyłem Biblię na czytaniach z niedzieli, która właśnie się zaczęła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.