Hau, Przyjaciele!
Nawet moje grube futro nie pomaga, gdy panują takie tęgie mrozy. Wszyscy w kółko o tym mówią. Pan wraz z ojcem Łukasza i Jadzi obeszli piwnicę, strych i z pomocą chłopaków jeszcze coś tam uszczelniali, ocieplali. Synowie w ciągu dnia muszą biegać dokładać do pieca, pilnować temperatury. Pani Maria wyraziła nadzieję, że w niebie nie męczą ani upały, ani mróz. Nikt oczywiście tego nie wie, ale dzieci mają w sobie wiele energii bez względu na temperaturę. Dlatego każdego poranka przybiegają do domu katechetycznego na zabawę. Bohaterem dnia był dzisiaj Jozue. W bardzo sprytny sposób doprowadził do zburzenia murów Jerycha. Ksiądz Wojtek tłumaczył, jakie zniszczenie może nieść hałas. No bo skoro od huku trąb i marszu Izraelitów pękły mury, to znak, że hałas ma w sobie moc. „Nauka też ma w sobie moc”- zauważyła Kasia i dopiero zaczęły się dyskusje. Ale na szczęście nie za długie, bo już był czas na zabawę. Z kartonów wzniesiono potężny mur. Dzieci ustawiły się w równych szeregach i zaczęły rytmicznie maszerować w miejscu, tupiąc przy tym okropnie. Ale nie zdążyły wznieść bojowych okrzyków, gdy przybiegła przerażona gospodyni. Oto szklanki i kieliszki zaczęły drzeć w kredensie. Obawiała się, że zaraz cała zastawa wyląduje na podłodze. Emocje były jednak tak wielkie, że do dalszej zabawy wybiegliśmy na pół godziny do ogrodu. Zdobyto symboliczne Jerycho, a dziewczyny umówiły się na wieczór. Będzie jakaś bardzo romantyczna historia. Muszę pilnować, by mnie Paulina zabrała. Część, Astra