Nie ma sytuacji bez wyjścia. Bóg może i chce człowieka wyratować. Wystarczy wyciągnąć do Niego ręce i serce. – Jestem przekonany, że modlitwa może zmienić wszystko, może nas uratować przed nieszczęściem, jakim jest grzech – powiedział Tim Guénard, jeden z uratowanych przez Boga.
ks. Kazimierz Orzechowski
aktor
fot. Józef Wolny
ks. Kazimierz Orzechowski
aktor
Pamiętam taką dramatyczną sytuację: byłem bardzo ciężko chory na raka trzustki. Wylazłem jakoś z tego i żyję, ale wtedy bardzo cierpiałem. Otaczała mnie jakaś duchowa pustka, ciemność.
Przyszli znajomi aktorzy i klepią mnie po ramieniu: „Módl się Kaziu, trzymaj się, Pan Bóg Ci pomoże!”. Zdenerwowałem się: „Dajcie mi spokój! Nic mi już nie pomoże! Nie chcę waszej modlitwy! Ona nic nie zmieni! Mam już dosyć”.
Ja, kapłan katolicki, czułem, że schodzę do piekła, że otwierają się przede mną bramy otchłani. Spocony pomyślałem: Jezus, Maria, gdybym miał teraz umrzeć, to chyba moje sumienie skazałoby mnie na piekło. Bo to przecież nie Pan Bóg cię skarze, ale sam wybierasz! Leżę i czuję, że dotykam piekła.
I tylko resztką sił uchwyciłem się kurczowo Bożego miłosierdzia i krzyknąłem: „Jezu, ratuj!”. I w tej samej chwili poczułem, jak chwyta mnie Jego ręka. Natychmiast! Dziś wiem, że gdybym był w największym piekle życia, wystarczy krzyknąć: „Ratuj, Jezu!” i On mnie natychmiast wyciągnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.