Jan Breughel Starszy (1568–1625), „Wizja św. Huberta”, Museo del Prado, Madryt
Klęczy myśliwy przed jeleniem. Dziwne. Gdyby był „ekologiem”, toby go jeszcze można było zrozumieć. Albo gdyby jeleń był świętą krową, a człowiek Hindusem. Ale myśliwy? No chyba, że się modli o dobry strzał. Ale nic na to nie wskazuje, zwłaszcza że strzelać – poza oczami – za bardzo nie ma czym. Nie wygląda też, jakby widział w zwierzęciu szynkę, kiełbasy, wątróbkę z cebulką albo i bez (co jak co, ale bzu na pewno w nim nie widzi). Mało tego – nawet psy nie wykazują ochoty do gonitwy za tym jeleniem, choć taki dorodny, a w dodatku stoi blisko i nie ucieka. W normalnych warunkach powinny stracić pracę. To jednak nie są normalne warunki. Jeleń też nie jest normalny, co jednak nie znaczy, że jest nienormalny. To jest jeleń nadzwyczajny, a ta nadzwyczajność bierze się z krzyża, który widnieje między jego rogami. Widnieje tak sobie, bo słabo go widać, ale Hubert go dostrzegł. Bo ten pan to św. Hubert, patron myśliwych. On jeszcze wtedy nie miał pojęcia, że jest święty. Zresztą zdecydowanie wtedy jeszcze nie był. A kim był? Ano, był frankońskim księciem (chodzi o państwo Franków) we wczesnym średniowieczu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.