Uciekła z kuzynkami. Kilkaset kilometrów przez rzekę i busz. Potem samolot i jeszcze pięć dni w zamkniętym tirze. Dokąd? Nie wiadomo. Byle daleko od wojny.
Nagle wszystko zaczęło się kołysać. Monitory w hali lotów jak wahadła chybotały nad jego głową. „To trzęsienie ziemi” – powiedział ktoś obok. Nie było ucieczki.
Egzotyczne i potężne. W stajence są symbolem powściągliwości, pokory i wytrwałości.
Przed Bożym Narodzeniem do sióstr przyszła kobieta. Przyniosła uszkodzoną figurkę Dzieciątka Jezus: „Nie mogę jej wyrzucić. Zróbcie z nią coś”.
Ma ponad 300 instrumentów. Marzy o koncercie drumlowym. Wierzy, że wszystko układa Pan Bóg.
Pacynki nakładane na dłoń. Kukły mocowane na kiju. Sycylijki – uproszczone marionetki. Marionetki klasyczne – najbardziej skomplikowane.
Czarna terenowa toyota hilux z napędem na cztery koła. Kupiona za grosze. Wciąż krąży po afrykańskich ścieżkach.
Droga do nowego świata, w którym trzeba wyjść na scenę, uwierzyć w siebie. To jak głęboki nieznany ocean, na który się wypływa.
Tu wszyscy się znają. I czują się jak w domu. Artystycznym domu.
Kinya – ta, która znalazła swój dom. Mwenda – kochająca. Kawiya – czyli pracuś. Takie imiona nadali siostrom miejscowi.