Przyjęto go do klanu… małpy. Nazwali go Kalungi. Niedawno wrócił do Polski. Już tęskni za afrykańskim słońcem.
Najpierw spadła ulewa. Potem zalało wszystko. Zginęły setki ludzi. Tysiące nie mają za co żyć ani gdzie mieszkać. Ratowali co się da. A niewiele się dało…
Zawsze miał to, co chciał. Niczego mu nie brakowało. Samochody, pieniądze, podróże, ale w środku… czuł pustkę. Nie wiedział, że to miejsce dla Najważniejszego
Kiedy nadchodzi dyewor, a polo jest usłane lakalatwe, awobi i nayko z Pabo idą nino. A gdy wstaje dyeceng, widzą, jak powstaje dla nich szkoła – dzięki wielu dano maleng z Polski.
Trzęsienie ziemi, wirujące planety, lot przez atmosferę, i… zderzenie z kosmicznymi śmieciami.
Jadowite czy niebezpieczne? Miłe czy obrzydliwe? Ślepe, głuche i delikatne jak… surowe jajko.
Wierzyli, że Bóg przeznaczył dla nich wszystkie krowy świata. Napadali więc na swych sąsiadów i ich ziemie. A rany pokrzywdzonych leczył… Ajwaka Madit. Wkrótce zostanie błogosławionym.
Papuasi zbierają się w Domu Płaczu i malują swoje twarze. Indianie Ajmara lepią z ciasta postaci mężczyzn i kobiet. Żegnają tych, którzy odeszli. Do innego życia...
Zbudował rower dla czterech osób i rower śnieżny. Zbuduje rower wodny i rower powietrzny. Skonstruował też butelkofon i jest… iluzjonistą.
Misja zmienia człowieka. Uczy wdzięczności. Za wodę. Za jedzenie. Za rodzinę. Za każdy dzień. Za wszystko, czego na co dzień nie doceniamy.