W 2016 roku na roratach dosłownie chorowałam z niewyspania. W tym roku sobie odpuściłam, choć trochę żałuję. Reszta rodziny dotrzymała do połowy, ale mamy dość daleko do kościoła, i nie mamy auta więc mimo, że roraty są (najczęściej) o 6.00, my wstawaliśmy około 4.30. Zresztą w domu są teraz małe dzieci i do wyjścia szykuje się długo. Ale w tym roku postaram się być na wszystkich. Tyle, że to dość odległe wyobrażenia :-) .