Siedzą nawet na podłodze, często nie mają zeszytów ani książek. Do szkoły maszerują czasem aż 10 kilometrów. Chcą się uczyć.
Żar leje się z nieba. Siadamy w cieniu, przy sklepiku. Razem z Polly i Kattą czekamy na autobus do Kampali, stolicy Ugandy. „Może za dwie godziny przyjedzie?…” – zastanawiają się ludzie. „A może za trzy?...”. Autobus jedzie z Sudanu, a tam trwa przecież właśnie wojna domowa. Tymczasem w szkołach w Ugandzie zaczęły się egzaminy. 18-letnia Polly jedzie na swój egzamin w szkole średniej. Jej siostra Katta skończyła tylko podstawówkę. Polly ma szczęście, bo mimo że jest ich jedenaścioro, może kontynuować naukę. – Nie wszyscy rodzice mogą zapłacić za szkołę. A wtedy uczniowie nie przystępują do egzaminów i z powodu braku pieniędzy wszystko przepada… – opowiada dziewczyna.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.