Rodzina była zawsze dla mnie powodem troski, oparcia i dumy. Wiele dla mnie znaczyła, była ostoją, ale czasem i na mnie musiała liczyć.
W czasie powstania warszawskiego bardzo mi zależało, żeby nie zginąć, ale nie z tchórzostwa czy troski o siebie, ale właśnie z uwagi na rodziców. Chciałam w całości dotrzeć do nich, do Tworek. Mój ojciec był inżynierem rolnikiem i wspaniałym pedagogiem. Zawsze był wzorem dla mnie. Także młodzież, którą uczył, zachowała go dobrze w pamięci. Nawet na 50-leciu szkoły w Miętnem dwóch dawnych uczniów wspominało mojego ojca tak, jak swojego.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.