nasze media MGN 05/2024

Agata Ślusarczyk

dodane 25.04.2024 13:31

Chodź, chodź, chodź...

Karmni Grima wracała z pola. Mijając małą kapliczkę, usłyszała wołanie… Matki Bożej. Dziś w tym miejscu stoi sanktuarium.

Sanktuarium Ta’ Pinu na maltańskiej wyspie Gozo to obowiązkowy punkt każdego pielgrzyma z Polski. W tym miejscu modlił się Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki na Maltę. Madonnie z Ta’ Pinu zawdzięcza swoje ocalenie. – Koniecznie musisz poznać tę historię! – mówi na powitanie Ilona, moja maltańska przewodniczka.

Serce sanktuarium

Na wyspę Gozo płyniemy promem. Świeci słońce, ale na statku mocno wieje. Wyspa jest niewielka, zaledwie 14,48 km długości. Kilka spokojnych miasteczek i niewielkich wiosek. – Maltańczycy przyjeżdżają na Gozo podczas wakacji albo na weekend, ale zanim rozpoczną wypoczynek, najpierw odwiedzają Madonnę w sanktuarium Ta’ Pinu. To nasze narodowe sanktuarium – wyjaśnia ojciec Gerard Buhagiar, kustosz. – Rodzice przynoszą tu nowo narodzone dzieci, by powierzyć je opiece Maryi, a nowożeńcy zostawiają pod ołtarzem ślubne wiązanki.

Sercem sanktuarium wybudowanego w latach 1919–1931 jest maleńka kapliczka z cudownym wizerunkiem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, namalowanym w 1619 r. przez Bartolomeo Amadeo Perugino. – Kaplica jest oryginalna. Kiedyś myśleliśmy, że istniała tu przed 1545 rokiem, ale znaleźliśmy nowe dokumenty i okazało się, że znajdowała się tutaj już w 1402 roku – wyjaśnia ojciec kustosz i zaczyna opowieść o tym, co sprawiło, że do sanktuarium po dziś dzień przybywają tłumy.

Ejja, ejja, ejja…

Maleńką kapliczką przez setki lat opiekowali się różni właściciele. Jednym z nich był Pinu Gauci. Pinu znaczy Filip. – Dookoła, tak jak i dziś, nie było nic, tylko pola. 22 czerwca 1883 r. około godziny dziesiątej obok kapliczki przechodziła rolniczka Karmni Grima wracająca z pracy w polu – opowiada ojciec kustosz. – Nagle usłyszała wołanie: „Ejja, ejja, ejja…”, co po maltańsku znaczy: „Chodź, chodź, chodź…”. Grima weszła do środka. W kapliczce nie było nikogo. Uklękła i modliła się w ciszy, i znowu usłyszała głos kobiety. Matka Boża prosiła tym razem, by trzy razy odmówiła „Zdrowaś, Maryjo”. Podobnie sąsiad Grimy, Francesco Portelli, on usłyszał prośbę Maryi, by modlił się do ran Jezusa. Madonna z Ta’ Pinu dla umierającej mamy Francesca wyprosiła cudowne uzdrowienie. – Wieści o tych wydarzeniach szybko rozeszły się wśród mieszkańców – dodaje ojciec. – A małą kapliczkę zaczęło odwiedzać coraz więcej pielgrzymów. I tak jest do dziś.

Samolot nad Gozo

– Pielgrzymi z Polski też tu przyjeżdżają? – pytam. – O tak! Co najmniej raz w miesiącu mamy polską grupę. W ciągu roku odwiedza nas w sumie około miliona pielgrzymów, ostatnio coraz częściej przyjeżdżają Ukraińcy, by modlić się o pokój. To przede wszystkim zasługa papieża Polaka, który nasze sanktuarium rozsławił na cały świat – przyznaje ojciec kustosz. – To pierwszy papież, który odwiedził Maltę. 26 maja 1990 roku na placu przed sanktuarium Jan Paweł II odprawił Mszę św. Nad głową Matki Bożej umieścił wtedy aureolę z pięciu złotych gwiazd, na znak wielkiej czci, jaką Maryja odbiera w tym miejscu od ponad 500 lat.

Potem na Gozo przybywali kolejni papieże: Benedykt XVI w 2010 r. podarował Matce Bożej złotą różę i prosił, by Maryja była tu czczona jako Królowa Rodziny. Podobny dar złożył dwa lata temu papież Franciszek. Po wizycie. Jana Pawła II zostało wiele pamiątek, m.in. ornat, mszał, kielich i lampa oliwna, którą papież zapalił przed cudownym obrazem – kustosz wskazuje gablotę z pamiątkami. – Ale najważniejsze jest świadectwo ocalenia życia papieża Jana Pawła II – dodaje i pokazuje namalowany na płótnie obraz z papieskim samolotem lecącym nad Gozo. – Podczas pielgrzymki do Tanzanii 1 września 1990 r. papieski samolot miał poważną awarię i musiał lądować na Malcie – opowiada. – Wszystko zakończyło się szczęśliwie, a papież powiedział, że ocalenie zawdzięcza Madonnie z Ta’ Pinu.

Ty daj mi szansę

Takich podziękowań za opiekę i wstawiennictwo Matki Najświętszej w sanktuarium Ta’ Pinu są setki… Ściany pełne są dziecięcych ubranek, zdjęć, obrazów, kul ortopedycznych, różańców, srebrnych odlewów oczu, rąk, serc i nóg, a także fotografii rozbitych samochodów, których kierowcy i pasażerowie dziękują za ocalenie.

– Moja przyjaciółka też zostawiła tu swoje wotum – mówi przewodniczka Ilona. – Gdy przyjechała na Gozo, prosiła Maryję o uzdrowienie z raka, lekarze nie dawali jej żadnych szans. „Maryjo, ty mi daj szansę”, prosiła. Wróciła do domu, zrobiła kolejne badania, wyniki znacząco się poprawiały. Dzisiaj wierzy, że swoje uzdrowienie zawdzięcza wstawiennictwu Madonny z Ta’ Pinu.

– Największe cuda dzieją się podczas spowiedzi – dodaje ojciec kustosz. – W naszym sanktuarium mamy wiele nawróceń, spowiadamy ludzi nawet po 40, 50 latach… Niektórzy przychodzą tu, szukając przysłowiowej ostatniej deski ratunku, i odnajdują pokój. Pamiętam artystkę, przyjechała z Niemiec, by podziwiać ręcznie rzeźbione ornamenty w naszej bazylice, a jest ich 1800 różnych wzorów. Poznałem ją, gdy wychodziła z kaplicy cudownego obrazu cała we łzach – wspomina. – Chwyciła mnie za rękę i powiedziała: „Ojcze, co jest w tej kaplicy? Kiedy tu weszłam, zaczęły mi płynąć łzy, nie smutku, ale radości” i dodała, że kiedy wróci do Niemiec, znajdzie księdza, który przygotuje ją do przyjęcia chrztu. Była ateistką.

Cisza przed obrazem

– Co w tym miejscu mówi do każdego Matka Boża? – pytam na koniec. – Po pierwsze, przyjść i słuchać – odpowiada kustosz. – Żyjemy w świecie, który utracił ciszę, a tylko w ciszy można usłyszeć głos Boga, tak jak usłyszeli go prości ludzie: Karmni i Francesco. Dlatego w naszym sanktuarium przed cudownym obrazem pielgrzymi nie modlą się głośno. Zależy nam, by nauczyć ludzi modlitwy w ciszy, bo tylko w ciszy naszego serca możemy spotkać Chrystusa – wyjaśnia kustosz. – Niedawno na pobliskim wzgórzu otworzyliśmy także pustelnię, do której może przyjść każdy, kto potrzebuje oderwać się od zgiełku miasta. Drugim przesłaniem, jakie zostawiła tu Matka Boża, jest prośba skierowana do Francesco, by nieść swój krzyż. To nasza droga do nieba.

Europa jest maryjna

Tam, gdzie są chrześcijanie, przede wszystkim katolicy i prawosławni, tam jest obecna Maryja, tam ludzie Ją kochają, przychodzą do Niej, modlą się, przedstawiają swoje sprawy. Tam istnieje pobożność maryjna. Wyraża się ona różnie, bo inne są tradycje, inna jest historia, inaczej ludzie przeżywają swoją religijność. Odmawiają litanie, nowenny, modlą się na różańcu, pielgrzymują, często pieszo.

W całej Europie, która przed wiekami przyjęła chrześcijaństwo, spotkać można dziesiątki miejsc poświęconych Maryi. Nie trzeba nawet specjalnie szukać, by trafić do poświęconego Jej sanktuarium, kościoła, kaplicy; patronuje nawet całym dzielnicom czy miastom. Można powiedzieć, że Europa jest ziemią Matki Najświętszej. Dlatego do tylu miejsc (Fatima, Lourdes, La Salette, Paryż, Gietrzwałd) Pan Bóg posyłał Maryję, by upomnieć, przypomnieć o swojej miłości, przekazać ważne treści. Maryja przychodzi tam, gdzie jest słuchana i kochana, gdzie ludzie Jej potrzebują, a Europa wciąż potrzebuje Jej miłości i Jej opieki. Jej wstawiennictwa. W obecnych czasach szczególnie.

Na kolejnych stronach przedstawiamy kraje Unii Europejskiej, w których ludzie modlą się do Matki Bożej. Niektóre to znane sanktuaria, o innych przeczytacie może po raz pierwszy. Zaczynamy obszernie, od sanktuarium Ta’ Pinu na wyspie Gozo, a potem przedstawiamy kolejnych 26 miejsc – tyle, ile krajów łączy Unia Europejska. Poznajcie je, warto o nich wiedzieć, odbyć teraz taką duchową pielgrzymkę. A może kiedyś tam będziecie?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..