Ciężko. Bardzo ciężko jest psom, gdy zaczyna się jesienna „psia pogoda”. Już sama nazwa nas obraża. Ale najgorsze wiąże się z naszym wychodzeniem. Ludzie, a szczególnie kobiety mają jakąś dziwną obsesję czystych podłóg. Strasznie krzyczą, gdy wracamy z deszczowego spaceru, każą nas dręczyć, czyścic łapy. Szczęśliwy Tobi ma krótką sierść, to jego nie męczą tak jak mnie. Narzekając Paulina czyści mi nie tylko łapy, ale też brzuch. Mówi o jakiejś syzyfowej pracy, a ja nie wiem, o co chodzi. Zajrzeliśmy dzisiaj z Tobim do podręcznika historii Michasi i uznaliśmy, że cudownie było wiele wieków temu, gdy rodziny mieszkały w osadach, wszyscy w jednym pomieszczeniu, bez żadnych paneli na podłodze. Już zaczęliśmy szukać wehikułu czasu, gdy dowiedzieliśmy się, że w dawnych czasach psy były bardzo źle traktowane, a pozostałością są właśnie różne brzydkie powiedzenia ze słowem pies. No dobra, zostajemy tu i teraz, kochamy naszą rodzinkę, nawet panią, która ma podłogową obsesję, ale najbardziej dba o pełną lodówkę i o nasze miski. Polecamy taką zwyczajną radość życia, bo nam się od razu zrobiło lekko na sercu i przestaliśmy narzekać. Cześć. Astra