W szkole udaję wesołą, dużo się śmieję, chyba jestem lubiana. Ale w domu łzy, zmęczenie ciągłym udawaniem, dołki. Analizuję wszystko, staję się pesymistką, a nie mam z kim pogadać, bo wszyscy uważają, że jest mi wesoło, nie mam problemów. 16-latka
Rozumiem, że grasz, udajesz. Świat jest teatrem aktorami ludzie- to
słowa Szekspira. Ale aktor musi czasami odpocząć i być sobą. Szukaj kilku
koleżanek, może chociaż jednej i wypowiedz swoje przemyślenia. Jeśli nie masz takich koleżanek, to pisz pamiętnik, nie trzymaj w sobie złych emocji.
Napisałaś, że potrafisz świetnie udawać. A jeśli wszyscy dokoła Ciebie
udają? Wszyscy powielają wzory z kultury masowej i boją sie być sobą,
popadając w coraz większe przygnębienie? Nie wymagaj od siebie nieustannej wesołości. Każdy człowieka ma prawo do tego, by mieć zły dzień, by sobie popłakać, ponarzekać itp. Kobiety mają umysł analityczny, a mężczyźni syntetyczny. Wiedząc o tym, ograniczaj czasami to nadmierne analizowanie. Decyduj o tym, o czym możesz decydować, a na resztę machnij ręką i powiedz Panu Bogu, że Jemu to zostawiasz, niech Tobą kieruje. Nastolatki mają skłonność do smutku, pesymizmu, melancholii. Najlepiej je zwalczyć, kpiną, złośliwością poczuciem humoru, żartami. Najwyższą formą inteligencji jest kpina z samego siebie.
Zapewniam Cię, że już nigdy nie będzie Ci tak ciężko. Dla swojego dobra
nie tkwij w smutkach, tylko wyskocz z dołka, zajmij się pomaganiem innym,
śmiej się dużo i szczerze. Dasz radę.
Zadaj pytanie: