Zamiast o 23 .00 wylecieliśmy o 1 w nocy z powodu usterki technicznej. Okazało się, że ta usterka to nadmiar samolotów nad Izraelem. Musieliśmy poczekać żeby nie latać niepotrzebnie i nie tracić paliwa. Siedziałam przy oknie. W samolocie podali posiłek: czarny chleb, ser, kurczak i kartka: posiłek nie zawiera wieprzowiny. Jeden Żyd się zbulwersował, że podali sałatę morską, bo tego też nie jedzą. W Izraelu mamy godzinę później niż w Polsce, czyli o 5 mamy 6, i tak byliśmy o 5.30 ich czasu. Widziałam z samolotu Tel-Avi-mnóstwo światełek. Pierwszy dzień był ciężki. Bez spania zwiedzanie.
Najpierw Betlejem. Pięknie, ale największe wrażenie na mnie zrobiła Grota Zwiastowania gdzie anioł zapytał Maryję czy będzie mamą Jezusa. Miała prawie tyle lat co ja. Widziałam Jej schodki, na których stała. Modliłam się w tej grocie i nie chciałam wyjść. Zostawiłam tam muszelkę dla Maryi z jeziora Genezaret. W tym jeziorze zrobiłam zdjęcie rybie (dla taty).Kąpałam się. Woda cieplutka. Inni pływali na specjalnych butelkach. Też chciałam.
Potem mieliśmy rejs statkiem i jedliśmy RYBĘ PIOTROWĄ. Smaczna, ale dużo ości. Ogólnie gorąco-41stopni dziś było. W Kanie Galilejskiej wuja oświadczył się pani Oli. Zapytał czy się zgadza. Ona się odwróciła i zapytała na co, a on z pierścionkiem-żeby ze mną do końca życia. Wszyscy zaśpiewali im sto lat , a potem zrobiliśmy powtórkę, żeby to wszystko nagrać kamerą. Ogólnie jedzenie średnie. Głównie ryby. Jak podają wino to mówią-dla panienki coś specjalnego i podają coś innego. Wszędzie pełno owoców i soków owocowych wyciskanych na miejscu za 1 dolar.
Mam wreszcie okazję sprawdzić się z angielskiego. Pani Ola mnie nadzoruje. Ona świetnie mówi po francusku, angielsku i niemiecku. How much- to najczęściej słyszane. Kupiłam żydowskie czapeczki po 3 dolary za sztukę. Dziadek ma taką materiałowa, ale to taka jakby ich biskupia, a zwykli Żydzi noszą robione na drutach i takie mam. Mam kartkę z ,,Ojczenasz'' w takim języku jak mówił Jezus. Rodzice- to takie przeżycie być na Nebo, gdzie Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną przez Boga albo góry przy Morzu Śródziemnym... Zaczepiają mnie, bo jestem biała i mała. Dotykają.
Zapytałam księdza Krzysia, gdzie jest pochowany Józef, bo on nie został wzięty do nieba jak Maryja. Nie wiadomo. No, zapytam księdza Tomka. Będzie wiedział. Ksiądz mówi, że mam specjalne przywileje. Mam pytać, o co chce i kiedy chcę. Zabytkami często opiekują się tam franciszkanie, a nie pallotyni.
Podczas chrztu (ksiądz polał mnie wodą i odnowiłam chrzest) w Jordanie zauważyłam bobry. Dzieci chodzą do szkoły w mundurkach. Małe mają żółte, a duże niebieskie. Widziałam na granicy 16letnie dzieci z bronią-dzieci żołnierze .Kobiety też muszą być w wojsku.
Większość terenu to pustynia. Zdjęcia na wielbłądach były drogie, Więc sobie darowałam. Zamiast krów pasą się wielbłądy.Wy myślicie Natalka ma wakacje, a Natalka 6 rano pobudka, 6.30 śniadanie , 7 zwiedzanie. Mamy plakietki, czapeczki, dzienniczki ze słowem na każdy dzień i miejscem do notatek, mapy pielgrzyma. Jest nas 24 osoby: sami starsi, wuja i pani Ola, dwie 18letnie dziewczyny i ja. Ksiądz porównywał, ile lat temu coś powstało i mówił, że macie po 50, 60 lat, a ja na to ,że też mamy 11. Ksiądz Krzysiu miał wątpliwości, czy mnie zabrać do Yad Vashem. Wuja powiedział, że ja oglądam z mamą mnóstwo filmów o holocauście i zabrali mnie. Nawet kawalątek kolana nie mógł mi wystawać. Założyłam leginsy do sukienki. Wszędzie drzewa z nazwiskami tych, którzy pomagali Żydom i miejsce zamordowania np. Oświęcim, Polska. Na początku Irena Sendlerowa potem gdzieś Korczak. Dalej figurka dzidziusia i zdjęcia. Miałam ból w sercu. Małe dzieci z pejsikami. Małe Żydki jak Maciuś i Piotruś. Potem ciemność. Nic nie widać tylko świeczki, które się odbijają w lustrach. Wydaje się jakby były ich miliony. Każda świeczka to jedno dziecko. Trzymałam się poręczy i szłam powstrzymując łzy, bo ksiądz by powiedział, że uprzedzał. Z daleka widziałam ścianę płaczu. Tam jutro będziemy. Są dwie ściany płaczu: ta właściwa i obok urząd podatkowy-to druga ściana gdzie płaczą:) Płaczą, bo płacą:) Ksiądz dał wybór-kto chce iść pod ścianę płaczu, kto pod ścianę zachodnią, a kto pod ścianę -wszytko jedno -wszyscy poszli w to samo miejsce. Byliśmy przy meczecie. Do środka nie można wejść, bo od 2000 roku jest jakaś wojna. Przed wejściem na plac przeszukiwali nas jak na lotnisku.Co za kraj. W tv wszystko po rosyjsku to włączyłam listę przebojów i co-na trzecim miejscu był teledysk z biciem, a na pierwszym to już mordobicie.
Co za kraj...Tv oglądałam po kolacji, bo profesor Trybuła z żoną (już moją ciocią-jaką ja tu mam rodzinę) robią kurs dla narzeczonych wujowi i cioci Oli. Ciocia Ola się wcześniej spowiadała u księdza Łukasza u nas w pokoju bez krat. Mama-pół godziny się spowiadać to delikatnie powiem przesada. To jakie ona grzechy miała? Wuja zrobił ucztę z wina z Kany Galilejskiej. Wszystkich poczęstował z okazji tych zaręczyn. Ja dostałam dzban soku malinowego.Jagnięcinę jadłam. Pychota. Ale hit dnia dla babci z okazji jej dzisiejszych urodzin-Msza za nią w Ogrodzie Oliwnym. Na tej Mszy śpiewałam psalm z panią Trubułą.
Dotykałam kamienia, przy którym Pan Jezus się modlił przed śmiercią. Zerwałam na pamiątkę gałązkę oliwną i tu smutna wiadomość-bez oliwki, bo teraz nie ma owoców, nie ta pora roku. Zawsze Komunia pod dwiema postaciami. No ale ten ksiądz z wuja pokoju to jak dziecko. Nie panuje nad pokusami, że tak delikatnie powiem. Ma już tyle pamiątek co ja. Gdzie my to zmieścimy? Kupiłam wam miskę szklaną z rybą i chlebem. Nie pytajcie how much! Menora to świętość. Myślicie- pewnie Natalka kupi kolczyki z Menorą. Nie nie nie! To jakbym nosiła kolczyki z krzyżem. Nie ja! To ich symbol. Mają Menorę na fladze. W Polsce jest kopia w Kołobrzegu. Ogromny świecznik żydowski. Muzeum Księgi zwojów-długie czarne zwoje. Koza małego pasterza zagubiła się w jaskini, gdzie były dzbany ze zwojami. Potem pakowali w to ryby i jakiś naukowiec odkrył, że to cenne zwoje. To wszystko co mówił ksiądz Tomek okazało się prawdą powiem szczerze. Próbowałam zmieścić na zdjęciu całą makietę Jerozolimy i nie udało się. Na Górze 8 Błogosławieństw są same ósemki. Tam zrobiłam sobie zdjęcieze św.Augustynem dla Adama Augustyna. Mieszkamy w hotelu na Górze Oliwnej. Jutro ciężki dzień i 3 specjalne numerki (tak zawsze ksiądz mówi wieczorem):7-pobudka,7.30-śniadanie,8-zwiedzanie.
Wieczorem odmawiamy z ciocią Olą ,,Ojcze nasz'' -w pierwszy dzień po angielsku, potem po niemiecku, a dziś ciocia napisała mi po francusku. Ja chciałabym umrzeć ze starości. W Muzeum Archeologicznym widziałam w jaki sposób przybijali do krzyża. Widziałam fragment szkieletu stopy z gwoździem z czasów Jezusa. Nikt nie umierał przez gwoździe tylko zawieszali im coś na szyję i jak ciało się obniżało to się dusili, a gwoździe tylko podtrzymywały ciało.
Potem Wieczernik. Potem Droga Krzyżowa. Ile On Biedaczek musiał iść z tym ciężkim krzyżem...Ja bez krzyża i się umęczyłam. Kawał drogi, a po drodze ciągle słyszysz: one dolar, one dolar...Na Golgocie jest Cerkiew. Tam mieliśmy Mszę. Ksiądz mówi- idziesz po drodze, na którą kapał pot i krew Boga. To był dla mnie dzień płaczu. Potem Ściana Płaczu. Lepiej unikać tej nazwy. Żydzi wolą Ściana
Zachodnia. Małego Żydka bym wam chętnie przywiozła, albo błagam Zapuść Maćkowi pejsiki:) Małe słodziki. Oni mają od urodzenia zapuszczane te pejsy (pytałam księdza).
Torę czytają od końca, a jakie literki...Przy czytaniu się pochylają. Jest ogromne wrażenie jak się jest tam gdzie Jezus, ale ja osobiście przeżywam coś niesamowitego jak jestem tam gdzie była Maryja. Byłam tam gdzie nastąpiło Wniebowzięcie. Tak się przestraszyłam figurki, która tam leżała. Do Grobu Pańskiego była długa kolejka, a tam gdzie Piotr zaparł się Jezusa pełno kogutów do kupienia:) Same koguty:) Jutro na pustynię do twierdzy Masada ,a potem kąpiel w Morzu Martwym! Wszędzie tu rosną kaktusy, mandarynki i oliwki. Nasz ksiądz przewodnik był w Izraelu 37razy. Te prawdziwe zwoje pisma świętego, które napisali apostołowie ,a pastuszek znalazł w dzbanach, tłumaczyli tacy jak ksiądz i okazało się, że nie różnią się odpis ma Św. dzisiejszego. To był największy szok dla nich. Nad Morzem Martwym ciągle zatykały mi się uszy. To największa depresja na świecie. Arabki kąpały się w ubraniach:) tylko twarz smarowały błotem. Wszyscy unosiliśmy się na wodzie i pływaliśmy tyłem przez 2 godziny. Na dnie było pełno kamieni, ale nie było roślin i zwierząt- przez sól. Ciocia Ola cierpiała, bo oczy sobie zanurzyła i ją szczypały. Ksiądz od wuja z pokoju kupił mi misia LOT za 15dolarów. ,,Tutaj za Jezusem tydzień kroczyliśmy...''-to jest hymn naszej grupy.
Będzie mi brakowało rano tych śpiewów muzułmańskich. Teraz mi smutno. Mam oczy jak ten osiołek, który mnie wiózł przez pustynię. Było tu czasem smutno-np. przy Grobie Pańskim czuje się człowiek jak w Wielki Piątek i ciężko czasem, ale powiem szczerze, że warto. ...ale kraj nie dla nas mama-tam kobiety pod ścianą płaczu mają o połowę mniej miejsca niż faceci. No księża to widać dobrze się tam czują. W naszym hotelu dziewczynki bez mundurów piły kawę, a obok leżały ich karabiny. Przy wejściu do samolotu najpierw wchodzili dorośli ze swoimi dziećmi-czyli TYLKO wuja ze mną:) jak matka z dzieckiem:)
«
‹
1
›
»
oceń artykuł