W klasie wszyscy chodzą do kościoła, ale jakby tak...nie brali tego pod uwagę. Na religii mówią, że się codziennie modlą, uważnie słuchają czytań itd, a potem wracają do normalnych zwyczajów- przeklinania, obgadywania, bicia. A ksiądz mówił, że trzeba być świadkiem. Mam upomieć kolegów? Wyśmieją mnie! Świadek
Księdzu nie chodziło o to, aby innych upominać. Każdy sam ma być świadkiem Jezusa!!! Świetnie pokazywał to Jan Paweł II. Jeżeli Ty w klasie będziesz inny, jeżeli rozładujesz jakąś niemiłą sytuację, jeżeli coś obrócisz w śmiech, jeżeli kogoś wyhamujesz, by nie mówił tak źle o rodzicach. np "nie
przesadzaj, tak źle nie masz", albo "kiedyś sami się przekonamy, czy to takie proste być dobrym rodzicem". Na brzydkie słowa można tylko zwrócić uwagę "wyluzuj, stary".
PRZYPOMINAM, ŻE KAŻDY CZŁOWIEK MA PRACOWAĆ NAD SOBĄ!!! Powinieneś mieć w sobie tyle radości, entuzjazmu, tyle uczcowiści, szczerości, że inni powinni się zastanawiać, jak Ty to robisz, skąd to się wzięło. I dopiero wtedy powinni pomyśleć, że to wynika z Twojej religijności
Gdy ktoś o coś zapyta, przyznaj się do wiary. Gdyby ktoś przy Tobie zakpił, to daj ostrzeżenie, że masz konstytucyjne prawo do szacunku dla religii albo poproś, by z Boga nie żąrtować.
Twoi rówieśnicy nie są winni temu, że ludzie wierzący żyją w takiej schizofremii. Może pogadasz o tym na przerwie katechetką? Może pod koniec roku warto by przygotować jakąś nietpową katechezę, która wstrząśnie innymi?
Więcej listów: