Koledzy w klasie bardzo mi dokuczają. Mam tego dosyć. Najchętniej bym ich pobił, ale nie można, bo to grzech. Lecz czuję, że nie wytrzymam długo i chyba sobie coś zrobię... 13- latek
Zbić chłopaków to grzech, ale takim samym grzechem jest próba skrzywdzenia siebie!
Jest kilka sposobów radzenia sobie z dokuczajacymi kolegami:
1. Wybrać tego, który jest najłagodniejszy i spróbować się z nim kolegować, rozmawiać, w czymś pomóc...
2. Wybrać dowódcę grupy i w osobnej rozmowie zapytać, o co mu chodzi oraz zaproponować zgodę.
3. Zaatakować złośliwością, ale to może wtedy długo trwać, wciąż jedna ze stron będzie atakowała, a druga na ten atak odpowiadała tym samym...
4. Rzucić się na drani, odbyć krótką i męską walkę, po czym podać sobie ręce na zgodę. Zaproponować rozejm.
5. Lekceważyć ich, wzruszać z obrzydzeniem ramionami, mówić głośno, że z takimi osobami żal się nawet bić, bo prezentują niski poziom.
Wybór metody zależy od tego, jaki Ty jesteś i jacy są oni.
Jeśli którego dnia nie wytrzymasz nerwowo i rzucisz się na nich, to wcale nie będzie grzech, tylko wybuch. Wojna obronna nie jest grzechem.
Pamiętam takie zdarzenie z Watykanu. Dwóch małych chłopców spędzało wakacje w Watykanie, rodzice byli bliskimi znajomymi Jana Pawła II. W upalny dzień dorośli wypoczywali, a chłopcy bawili się przy fontannie. W pobliżu papież coś czytał. Nagle jeden maluch nadbiega z płaczem, że kolega go polał wodą. Jego rodzice chcą wymyślać karę dla napastnika, a ten się śmieje, że to papież kazał. Okazało się, że ten malec pierwszy polał kumpla, który poszedł ze skargą do papieża. A Jan Paweł II bez
namyślu: "to polej go też". Lubię tę anegdotę, bo pokazuje, że my tworzymy jakieś zawiłe teorie tam,
gdzie można zastosować proste rozwiązanie.
Myślę, że tak właśnie jest w Twoim wypadku.
Chłopcy często wypróbowują nawazajem swoją cierpliwość, wytrzymałość psychiczną, bawi ich, że ktoś się denerwuje i wcale nie ma w tym wielkiej złośliwości.
Oczywiście, może być inaczej.
Z doświadczenia jednak wiem, że najwięcej dokuczają ci, którzy wcale nie czują się pewnie.
Jest jeszcze pytanie, na jakim tle Ci dokuczają.
Jeśli jest to coś poważnego, to nie pozwól sobie. Spokojnie powiedz, że to już jest nudne.
Szanuj sam siebie, szanuj innych, ćwicz swoją sprawność fizyczną, by nikt Ci w przyszlości nie podskoczył.
Życzę ze wszystkich sił, by się to odbyło pokojowo, przez podanie ręki. Ale dobra będzie prawie każda metoda, która zakończy tę głupią i męczącą sytuację.
Więcej listów: