Tak się cieszyłam na tę szkołę, ale klasa okazała się niezbyt miła. Jestem najlepsza, polonistka często mnie chwali i czuję, jak to denerwuje innych. Chciałam poskarżyć wychowawczyni, ale stchórzyłam. Prymuska
To, że nie idziesz na skargę do wychowawczyni nie jest wcale tchórzostwem. Nadchodzi taki moment w życiu nastolatków, że muszą sobie już sami radzić w trudnych sprawach osobistych. Lubienie i nielubienie nie jest sprawą, którą można nakazać lub zakazać.
Są różne klasy. Bywają i takie, w których panuje brzydka rywalizacja o oceny. Jeden drugiemu zazdrości, zawiści. To jest złe. Są też klasy, w których panuje moda na nieuczenie, totalne lenistwo i luzactwo. To też jest złe.
Możliwe, że nie uda się zmienić układów w klasie. Może przez pochwały polonistki zaczęła się ich zazdrość?To jest tak bardzo złe uczucie, że musieli sobie szukać jakiegoś usprawiedliwienia, by Cię nie lubić. .
Teraz masz dwa wyjścia: lekceważyć ich gadanie, znać swoją wartość, nie myśleć o dokuczaniu. Możesz się poskarżyć. Tylko przyznam Ci, że skarga w tym wypadku nie brzmi zbyt poważnie.
Czasami w życiu bywa tak, że znamy swoją wartość, dlatego nic nie jest nas w stanie obrazić, nikt nie jest nam w stanie dokuczyć. Może sie tego nauczysz z czasem.
Trzeba wciąż się nad sobą zastanawiać. Jeśli nie robisz nic złego, to niech nic nie martwi Cię, a cudza zazdrość może się odbijać od Ciebie jak piłeczka.
Stara zasada mówi, że mądrzejszy ustępuje. Pamiętaj, że ten, kto atakuje, dokucza, zazdrości, tak naprawdę jest pełen kompleksów, sam jest zły na siebie.
A może uda Ci się inaczej spojrzeć na klasę, może komuś pomożesz, zagadasz i przekonasz się, że nie wszyscy są tacy źli. Może zaprosisz kilka koleżanek, nie będziesz się skarżyć, tylko wymyślisz coś ciekawego?
Więcej listów: