Uczę się, raz w tygodniu chodzę na korepetycje z matematyki. Lecz z kartkówek dostaję jedynki. Na korepetycjach rozumiem, a gdy na lekcji piszę, to nie potrafię niczego wymyśleć. Nie mogę mieć częściej prywatnych lekcji... Licealistka
Podejrzewam, że paralizuje Cię strach, stres i nie masz wiary w sobie.
Kilka rad:
1. Proś korepetytorkę, by robiła Ci jakby małe kartkówki i starała się być w tym czasie w miarę ostra....
2. Zgłoś się do szkolnego pedagoga, psychologa i poproś o skierowanie do poradni wychowawczo- zawodowej / one mają różne nazwy, ale są w każdym większym mieście, a z mniejszych dają skierowania/ Może po rozmowach psycholog dałby Ci zaświadczenie, by nauczyciel starał się potraktować Cię
trochę ulgowo?
3. Nauczyciele bywają różni, czasami nie chcą uwzględniać takich opinii. Stąd kilka rad- ćwiczeń rozluźniających:
A- Przypomnij sobie kilka miłych scen z życia- może jakaś wigilia, może wakacje. Niech to będzie jakby fotografia lub krótki film w głowie, który możesz w każdej chwli wyobraźnią obejrzeć. Korzystaj z tej umiejętności, gdy zbliża się stresująca chwila.
B- Kilka razy dziennie ćwicz regularne oddechy, najlepiej przeponą i jednocześnie myśl o tym, że jesteś wartościową, wspaniałą dziewczyną, która da sobie radę!!!!!!
C- Módl się mocno o pomoc do Ducha Świętego- o dar rozumu, umiejętności. Ucz się spokojnie, ile możesz. Pamiętaj mocno, że wcale od Ciebie wszystko nie zależy!!!!! Mów Panu Bogu, że Ty robisz, ile możesz, a resztę oddajesz Panu Bogu! Nie tylko to mów, ale uwierz w to, myśl tak!!!!!
D- W jednym z psalmów padają słowa: "Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie"- powtarzaj je kilka razy dziennie.
E-Gdy zaczyna się kartkówka, odetchnij głęboko, westchnij mocno modlitewnie / Jezu, ufam Tobie/ /Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?/ /Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
F- Miej w kieszeni różaniec, potrzymaj go, nim zaczniesz pisać, poczuj jego siłę. Może pomysl o medaliku- to nie chodzi o talizman, ale byś namaclanie pojęła, że nie jesteś sama!
G- Strach jest paralizujący. Wyrzuć go. Najlepiej śmiechem! Np wyobraź sobie bardzo śmieszną sytuację, która mogłaby się podczas tej lekcji zdarzyć. Wyobraźć to sobie mocno, jak film.
Czasami jakkaś dobra uczennica zgadza się przez jakiś czas za darmo pomagać- ona najlpiej wie, czego nauczyciel wymaga, na czym polaga Twój problem.
Ucz się zawsze po matematyce w domu- przejrzyj wszystkie notatki z lekcji, pomyśl, czy wszystko zrozumiałaś. Jeśli nie, to może przez gadu lyb telefon możesz kogoś zapytać. Przejrzyj ten rozdział w książce- co tam napisali, jakie dali przykłady, zadania. Najlepiej spędzić każdego dnia chociaż pół godziny, niż potem płakać. Na lekcji skupiaj się, pytaj, jeśli nie rozumiesz. Może podejdź po lekcji z konkretnym pytaniem.
Pamiętaj, że szkoła to tylko jeszcze kilka lat, a dorosłe życie jest długie i pełne innych zadań. Czasami też trudnych. Jeśli poradzisz sobie z matematycznym problemem, to potem dasz radę z innymi. Traktuj to jak trening, jak rozgrzewkę.
Więcej listów: