Gimnazjum to świat skrajności. Od tych najmroczniejszych po najsłodsze i najbardziej różowe. Zuzia z klasy II
Dzwonek. Aby dojść do klasy trzeba przecisnąć się przez gromadę uczniów. Wbrew pozorom nie jest to proste w ciasnych korytarzach szkoły. Wszędzie aż roi się od kopii Paris Hilton czy Kurta Cobaina. A jednak, udało się. Wszyscy już poszli. Jestem jedną z nielicznych osób, które zostały na korytarzu. Biegnę szybko.
Zaczyna się.
Moja klasa jest całkiem fajna. Są pojedyńcze wyjątki kopii Barbie, jednak można dogadać się niemal ze wszystkimi. To sympatyczne osoby. Wchodzi nauczycielka. Zaczęła się matematyka. W klasie - ciągły szmer i szepty. Ktoś gada o nowej kolekcji Dolce & Gabbana, ktoś inny o nowych grach na komputer czy filmach. Matematyka mija dość spokojnie, rozumiem nowy temat. Na przerwie ktoś pyta mnie, czy wytłumaczę mu wszystko. Zgadzam się, w końcu to moi kumple. Małą gromadką, śmiejąc się, idziemy (a raczej przeciskamy się) przez zatłoczony korytarz. Po dzwonku dzieje się to samo co na matematyce - szmery i szepty. Tak mijają zresztą wszystkie lekcje. Nauczycielki nauczyły się to ignorować i tylko nieliczne starają się nas za wszelką cenę uciszyć. Bezskutecznie.
Ach, wreszcie koniec lekcji. Idę z kolegami na przystanek autobusowy. Śmiejemy się i wygłupiamy. Ktoś zauważył moją nową bluzkę. Wszystkim bardzo się podoba i tylko te najbardziej zawistne koleżanki robią mi niemiłe docinki. Staram się to ignorować. Po chwili wszyscy zapominają o tym i wesołą gromadą wracamy do domu. Wbrew pozorom gimnazjum nie jest straszne. Co prawda, niektóre dziewczyny robią istny pokaz mody na korytarzach, obściskują się czy drwią z ubrań innych, jednak nie
ma ich zbyt wielu. Gimnazjum to świat skrajności, od tych najmroczniejszych po najsłodsze i najbardziej różowe. Wszystko to ma w sobie pewien urok, że jeśli nawet cały zadawany nam materiał wpędza w nerwice, to samo spotykanie się z kumplami, coraz to nowsze plotki czy nawet przeciskanie się przez ciasny korytarz jest emocjonującym przeżyciem. Wszystko, co napisałam, mogę skrócić do paru słów: gimnazjum, nawet jeśli wszystkich przepełnia zawiść a z fizyki dostanie się kolejną pałę, jest
dla mnie chyba najważniejszym momentem w życiu. I jakże ciekawym.