Zaczęły się jakby lekkie problemy z wiarą. Na przykład modlitwa. Mam wrażenie, że Pan Bóg mnie nie wysłuchuje, chociaż tak go proszę o pewne sprawy. Licealista
"Wiara jest łaską, co wiemy z Katechizmu. O tę łaskę prosić należy i dla siebie i dla bliźnich to też oczywiste. Skuteczność potwierdzona choćby i przykładem św. Moniki. W wierze dorosłej w sumie chodzi o rozumne i dobrowolne przyjęcie łaski. Pułapką bywa sama modlitwa bez działania, bo przypomina zachowanie osoby, która widząc płonący dom klęka do różańca. A jak sądzę należy w takiej sytuacji westchnąwszy "Boże
dopomóż" zająć się gaszeniem, różaniec zaś odłożyć na czas późniejszy. W sumie jest mi bliska koncepcja, aby modlić się tak, jakby nic od nas nie zależało, ale działać tak, jakby zależało wszystko. Na końcu zaś wszak i tak On całą sprawą pokieruje tak jak uważa, a Jego myśli nie są naszymi." To przemyślenia czytelniczki, które chyba odpowiadają na Twój problem. Pan Bóg wie lepiej od nas, czego nam potrzeba. Prosić można, ale nie jest powiedziane, że to dostaniemy. Małe dziecko z całą ufnością może prosić o zapałki, o nóż, o możliwość kierowania samochodem, a mądry rodzic nie pozwoli, choćby dziecko nie wiem jak prosiło.
Więcej listów: