Po bierzmowaniu nie poczułam w sobie większej siły.Nie potrafię świadczyć o Jezusie. Dalej nie mam odwagi przeżegnać sie przed jedzeniem. W klasie nie lubią mnie, bo chodzę do kościoła. Z oburzeniem słucham, że inni idą do bierzmowania z powodu rodziców... 16-latka
A ja nie bardzo wierzę, że Ciebie nie lubią z powodu wiary. Nie wiem, jaka jesteś, ale Twoje listy świadczą, że szukasz problemu tam, gdzie go nie ma. Ostatnio zaś szukasz już zła nie tylko u siebie, ale także u innych.
Nie wiem, jak podchodzisz do ludzi. Jak Ty sobie wyobrażasz świadczenie o Jezusie? Swoją ufnością, radością życia możesz świadczyć o Bogu. Św. Paweł napisał prosto- "jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" Polecam, byś przez kilka nawet dni zastanawiała sie nad tym zdaniem.
Obejrzyj uważnie film o Wojtyle, ten z Piotrem Adamczykiem. Z tego można się uczyć świadczenia. Ono często wynikało z ogromnej życzliwości do ludzi.
Nie wiem, dlaczego nie potrafisz się przeżegnać przed jedzeniem. Ja myśle, że Ty robisz z igły widły. Już pisałam kilka razy, że jeśli to dla Ciebie za trudne, to się nie żegnaj. Bo albo ktoś to wyniósł z domu, ten robi to bezwiednie, albo nie żegna się i nie robi z tego problemu. Ten zwyczaj jest w zaniku, ja też się nie żegnam i nie jest to dla mnie żaden problem. Ja myślę, że Twoim problemem jest zdobycie się na serdeczność wobec wszystkich, a przede wszystkim radzę, abyś nauczyła się w każdym człowieku widzieć dobro, każdą sytuację widzieć z dobrej strony!
Nie pisz, że Twoja spowiedź była świętokradzaka. Nadużywasz tego słowa- oskarżasz o taką spowiedź rówieśników, siebie...po co?
Więcej listów: