Przechodziłam z mamą koło kościoła. Wstydziłam się przeżegnać. Teraz przykro mi z tego powodu. Czy mam grzech ciężki? Tak mi przykro, że mam problemy z przyznaniem się do wiary. Zasmucona
To nie jest grzech ciężki.
Mam wrażenie, że u Ciebie wypływa to z wstydliwości, nieśmiałości, przewrażliwienia. Dochodzi
do tego, że wstydzisz się przed mamą. To nie jest grzech ciężki, ale to jest przykre.
To jest Twoja wada, z którą powinnaś walczyć.
Żyjemy w czasach, gdy mnóstwo ludzi odchodzi od wiary, kpi z niej, wyśmiewa, dlatego przyznanie się do wiary przez młodą osobę jest teraz bardzo potrzebne i ważne.
Bardzo Cię proszę, byś to sobie przemyślała. Że Pan Jezus potrzebuje świadectwa młodych osób. Twoja mama i kilku przechodniów ma widzieć, że są nastolatki, ktore zachowują starą polską tradycję.
Często jeżdżę tramwajem tuż obok kościoła. Gdy byłam mała, wszyscy pasażerowie się żegnali, mężczyźni uchylali kapeluszy. Teraz jest różnie.. większość nie reaguje na widok kościoła. Miałam też taki etap, że jadąc z kimś, nie żegnałam się, by go nie zawstydzić, nie manifestować swoich przekonań. Ale się opamiętałam i teraz się żegnam śmiało i wyraźnie! Osoby, z którymi jadę, też sie wtedy szybko żegnają. To samo robię idąc chodnikiem- wyraźny i odważny znak krzyża. Te czasy takich znaków potrzebują.
To będzie Twoja ofiara! To nie musi się udać od razu. Zanim przezwyciężysz nieśmiałość, będą porażki. Ale spróbuj przemóc tchórzostwo i zamanifestuj swą wiarę.
Więcej listów: