Usłyszałam w kosciele, że kto zostawi ojca, matkę, dzieci, żonę, a pójdzie za Mną- dostanie stokroć więcej. Nie rozumiem, przecież nie wolno opuszczać żony, dzieci.... Zdziwiona
Izraelici lubili mówić metaforami. Dlatego w innym miejscu przeczytasz słowa, że jeśli Twoje oko gorszy cię, to masz je wyłupić, albo jeśli spojrzałaś na kogoś z pożądliwością, to już masz grzech cudzołóstwa, albo jeśli twoja ręka zrobiła coś złego, to masz ją odrąbać. Wspomniane przez
Ciebie zdania i te które wypisałam to przykłady bardzo obrazowego nauczania, przemawiania, z zastosowaniem celowego przesadzania.
Natomiast z tych zdań wynika raczej polecenie, że Bóg zawsze powinien być dla nas wartością nadrzędną, Kimś bardzo, bardzo ważnym. Dlatego nie można szukać różnych łatwych usprawiedliwień. No mnóstwo młodych matek nie chodzi do kościoła, bo mają małe dzieci. Np ktoś pojedzie odwiedzić
starych rodziców, więc tego dnia już nie będzie na niedzielnej mszy. Albo ktoś będzie miał słabo wierzącego współmałżonka, który w niedziele będzie proponował różne wyjazdy i nie wolno się wtedy tłumaczyć, że z powodu trwałości małżeństwa nie było się na mszy...itd, itd. Przecież mniej niż połowa katolików chodzi na niedzielne msze.
Wciąż trzeba wracać do 10 przykazań, do przykazania miłości Boga i ludzi, do Ewangelii. Wciąż też trzeba zadawać sobie różne pytania. To dowód naszego myslenia. Dlatego śmiało pytaj dalej, w każdej dziedzinie.
Więcej listów: