nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 20.02.2007 13:12

Kłopoty ze świadectwem

Mam ogromny problem z pokazywaniem wiary. Chodzę do katolickiej szkoły, ale dużo osób zachowuje się "niekatolicko". Nie potrafię im zwrócić uwagi, powiedzieć, że to jest złe, żeby nie klęli, sama wstydzę się przeżegnać. Zagubiona

Myślę, że Twoim problemem jest nieśmiałość, może też niska samoocena, wrażliwość, delikatność. Możesz to również nazwać tchórzostwem, chociaz nie wiem, czy masz w tym do końca rację.Takie jest Twoje usposobienie.
Jeśli masz z tym trudności, to nie zwracaj nikomu uwagi! Zresztą, przestań tak surowo oceniać innych i to po zewnętrznych oznakach. Ocenianie zostaw Panu Bogu, a pouczanie dorosłym.
Jeśli chcesz coś lub kogoś zmienić, to tylko siebie! Skup się na swoich wadach, ale nie w sposób rozpaczliwy, że jesteś tchórzem, tylko jak rzeźbiarz zachwycony dziełem, który myśli, co by tu jeszcze wygładzić, udoskonalić, bo widzi, że rzeźba jest cudowna!
Dlatego radzę, byś z tych problemów, które mi opisałaś, wybrała np to przeżegnanie się przed jedzeniem. To będzie Twój akt odwagi. Rób to spokojnie, nie rozglądaj się nerwowo, gdy ktoś się zaśmieje, Ty uśmiechnij się do niego, nie bądź tym przerażona ani obrażona, że robisz to jako
jedyna! Po prostu przeżegnaj się, dziękując w ten sposób, że masz co jeść i koniec. Już nie rozważaj tego problemu.
Mam wrażenie, że chcesz wszystko robić zgodnie z przepisami, być taką wzorową uczennicą Pana Jezusa. A jest takie mądre zdanie świętego człowieka- kochaj i rób, co chcesz! To jest bardzo mądre, przemyśl to! Ty masz być pełna miłości, serdeczności, to ma wypływać z Twojego wnętrza!
Wtedy nie będziesz zgryźliwą koleżanką, która denerwuje się na wybryki kolegów, tylko będziesz emanować radością, humorem, energią! Nie masz się uśmiechać dlatego, że tak trzeba, ale masz dojść do takiego stanu, że ten uśmiech będzie szczery!
Jak to osiągnąć? Np przez szukanie dobra! Staraj sie spostrzegać wokól siebie dobro. Także w ludziach, nawet tych pozornie niezbyt sympatycznych. Szukaj dobrej strony różnych sytuacji. Ty masz pomagać w domu nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że kochasz rodziców, chcesz dla nich dobra, że chcesz, żeby oni czuli, że nie mają tylko obowiązków, że Ty już dorastasz i widzisz, ile pracują. Pomagając koleżankom, nie martw się, że jesteś wykorzystywana. Nie patrz na życie jak na transakcję handlową. Oferuj pomoc komuś, kto ma problemy. To jest sto razy lepsze niż podpowiedź czy danie zadania. Powiedz np, że ostani raz dajesz zadanie, a od jutra możesz się umówić, by razem się uczyć, że wyjaśnisz coś komuś, ale nie dasz już odpisać. Mów to wesoło, nie jak poważna nauczycielka, tylko powiedz ze śmiechem, że pracujesz nad sobą i koniec z dawaniem zeszytów i ćwiczeń. Natomiast oferujesz w zamian swój czas. Nie musisz tego w klasie ogłaszać. Wybierz kogoś, zaproponuj pomoc w nauce w sposób normalny. Jeśli Cię wyśmieje, trudno, potem odmów zeszytów. Będzie Ci przykro, ale to może być Twoja ofiara.
Twój problem to zadanie na dłuższy czas. Bo najpierw będziesz się wciąż zastanawiać, czy coś jest dobre, czy tak robi uczeń Jezusa, a potem wejdzie Ci w krew. Np może jest w klasie jakaś odrzucona trochę dziewczyna. Podejdź do niej na przerwie, pogadaj normalnie, opowiedz coś śmiesznego o sobie, po jakimś czasie zapytaj, czy potrzebuje pomocy. To będzie Twój wybór- czy spędzić przerwę w atrakcyjnym towarzystwie, czy nie. Czasami nikt nie chce na wycieczce z kimś siedzieć w autobusie, w
kinie, być w parze na wf. To zadanie dla Ciebie. Rozwijaj swoją wiedzę, czytaj sporo, powtarzaj sobie słowa św. Pawła "Radujcie się bracia w Panu, powiadam, radujcie się!" Chyba najlepiej robił to Jan Paweł II. Powagę, napusznie, zbyt pobożny nastrój rozbijał humorem, rozśmieszał, pokazywał, że lubi być z ludźmi. Wszystko co Bóg stworzył jest dobre, a my tego czasami nie dostrzegamy. Jeśli będziesz naturalnie uśmiechnięta, zadowolona z życia i z siebie, pełna entuzjazmu do czynienia dobra- to jednak przyciągniesz innych. Ludzie trzymają się z daleka od marudzących, surowych, pouczających, smętnych.
Obejrzyj uważnie filmy o Janie Pawle II. On się nie bał, tylko wszędzie widział dobro i dlatego w ludziach to dobro wyzwalał. Obejrzyj te fimy pod tym kątem i niech to będzie Twoje zadanie na Wielki Post. Musisz się zastanowić, jakie talenty dostałaś od Boga. Jeśli masz delikatność, wrażliwość i nieśmiałość, to nie bierz się za poprawianie kolegów, tylko bądź takim cichym świadkiem, z uśmiechem, serdecznością, łagodnością, chęcią niesienia pomocy, czasami nawet własnym
kosztem. I nie zachywcaj się sobą, ani nie czuj się męczennicą. Jeśli np siostra czy brat nie chcą pomagać i wciąż Ty zmywasz naczynia, to ich strata! Myj naczynia dlatego, że to fajna czynność, znikają brudy, jest przytulniej w kuchni, mama nie wpada od razu w zły humor na widok stert
brudnych naczyń.
Musisz zdać sobie sprawę, jak bardzo Bóg Cię kocha i nie martwić się, czy jesteś dostatecznie doskonała, bo pełnej doskonałości i tak nie osiągniesz. Każdy ma wady, ale w miarę radośnie należyt nad sobą pracować, lecz nie odrabiać tego, jak nudnego zadania, może raczej traktować jak przygodę, wyzwanie.


Więcej listów:






















zadaj pytanie...








« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..