Choć Hieronim Bosch żył 500 lat temu, do dziś ludzie stają zadziwieni wyobraźnią tego malarza. – Skąd on to wziął? – zastanawiają się, patrząc na sceny, o jakie nawet w sennych zwidach trudno. Dziwne przedmioty, dziwne postaci. Światy, których ludzkie oko nie widziało.
Choć Hieronim Bosch żył 500 lat temu, do dziś ludzie stają zadziwieni wyobraźnią tego malarza. – Skąd on to wziął? – zastanawiają się, patrząc na sceny, o jakie nawet w sennych zwidach trudno. Dziwne przedmioty, dziwne postaci. Światy, których ludzkie oko nie widziało. Ale w tym wszystkim jest sens. Bosch nie malował obrazów „o niczym”. Przeciwnie. Jego dzieła mówią o tym, co decyduje o wszystkim – o życiu prawdziwym, bo wiecznym. Nie inaczej jest w obrazie „Siedem grzechów głównych”. Malowidło miało być blatem stołu, dlatego jest namalowane na desce, a niektóre sceny są przedstawione do góry nogami. Nie wiadomo, kto zamówił taki stół. Wiemy tylko, że nieco później, bo w 1574 roku, obraz kupił do swego zamku El Escorial król Hiszpanii Filip II. Całość składa się z pięciu okręgów. W czterech narożnych przedstawione są rzeczy ostateczne, czyli śmierć człowieka, Sąd Ostateczny, piekło i niebo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.