Emocje po rekolekcjach już opadły, a szkoda. Doszłam do wniosku, że mogę liczyć na Jezusa i na animatorkę, zaś rodzina nie chce mnie wysłuchać, bagatelizują moje problemy, żyją powierzchownie. Szanuję ich, kocham, ale... Nastolatka
1. Rodzinę się kocha bez względu na to, jaka ona jest. Rodzina to więzy krwi, które są bardzo mocne.
2. W okresie dorastania więzy rodzinne nastolatka ulegają często rozluźnieniu, aby miał on motywację do tworzenia własnej rodziny, aby swoją rodzinę planował, jej model..
3. W okresie dorastania nastolatek bardzo potrzebuje kontaktów poza rodziną, jeszcze bardziej potrzebuje akceptacji i uwagi. Tymczasem rodzina już zakończyła swoją funkcję opiekuńczą i nastolatek ma wrażenie, że nikt się nim nie przejmuje. On przeżywa okres stawiania pytań, a nikt z nim nie rozmawia. W tym czasie nastolatek łatwo ulega wpływom, które mogą być dobre lub złe.
4. Dziewczyny bardziej niż chłopcy podchodzą do życia w sposób emocjonalny. Mają też wrodzoną potrzebę wyłaczności. Animatorka stała się Twoją idolką i powinnaś się tylko spokojnie zastanowic, czy te uwagi na temat rodziny są słuszne, czy nie oceniasz ich zbyt surowo. Nigdy nie kocha isę za coś. Kocha się, bo się kocha- to jest bezinteresowne uczucie!
5. Nie jest nic złego w tym, że wpadłaś w taki stan. Ale znam takie przypadki, właśnie oazowe, że animatorzy stają się trochę jakby guru, manipulują młodym człowiekiem, który z natury bywa radykalny. Wtedy nastolatek zaczyna widzieć swoje rodzinę w złym świetle. Odrzuca ją. Nie widzi wad animatora. A życie nie jest czarno- białe. Rodzina ma też mnóstwo zalet. Kiedyś rodzice byli młodzi i też mieli ideały. Ponieważ zrozumiałam, że Ciebie rażą sprawy religijne, to przypominam Ci, że do Boga prowadzą bardzo różne drogi. Przypominam 1 list do Koryntian, gdzie św. Paweł podkreśla, że nieważne jest prorokowanie, dary języków, nawet wiara/!!!/ jeśli ktoś nie ma miłości!!! Ludzie te słowa powinni wciąż i wciąż studiować. Bo jeśli ktoś spogląda na świat i ludzi bez miłości, widzi źdźbła w oczach innych, a belki w swoim nie- to trzeba sobie zrobić z tym porządek.
Może w Twojej rodzinie jest tak, jak w Ewangelii, gdzie Jezus jasno stwierdzil, że Jego ojcem i matką są ci, którzy słuchają Jego Słowa. Tylko pozostaje pytanie, czy mamy prawo oceniać, czy ktoś słucha tych
słów, czy je stosuje...
Wyrzuty sumienia, ktorew odczuwasz mogą być sygnałem, że jednak za bardzo odrzucasz rodzinę.
Widocznie Ty sama czujesz, że coś jest nie tak. Napisałaś, że liczy się Jezus i animatorka. Moim zdaniem to za mało, gdy wymienia się tylko jednego człowieka! "Kochać człowieka, by zdążyć do
Boga"- przemyśl sobie tę mądrość starego księdza. I nie wpadaj w pułapkę sądzania ludzi, a szczególnie rodziny, której wady zna się aż za dobrze...
Więcej listów: